Pawła poznałam na imprezie plenerowej w moim miasteczku. Byliśmy lekko po dwudziestce, pełni nadziei i entuzjazmu. Od razu wpadliśmy sobie w oko. Paweł jeszcze tego samego wieczoru zaproponował mi spotkanie, potem drugie, trzecie…To był mój pierwszy facet na poważnie i pierwszy partner seksualny. Czekał aż pół roku na to, żebym zdecydowała się pójść z nim do łóżka. Zawsze szarmancki, bardzo czuły, po prostu idealny.
Wszystkie koleżanki mi go zazdrościły (chłopak jednak wciąż flirtował z innymi, mąż drugiej przesiadywał z piwkiem przed telewizorem, a mój Paweł był po prostu idealny pod każdym względem, ja też tak sądziłam). Kiedy poprosił mnie o rękę, byłam wniebowzięta. Potem ślub…wyglądaliśmy jak para z żurnala, piękni, zakochani w sobie, młodzi.
Penny Mathews @ 123rf.com
Problemy zaczęły się chyba wtedy, kiedy nasze starania o dziecko nie przynosiły żadnego rezultatu. Minął rok, dwa, trzy. Potem szereg badań i okazało się, że Paweł nie może mieć dzieci, w jego nasieniu właściwie nie było plemników. To go załamało. Mówiłam mu, że przecież możemy adoptować jakiegoś malucha, że poradzimy sobie ze wszystkim. Ale stopniowo było coraz gorzej, stał się opryskliwy i nieprzyjemny. Myślałam, że przeczekamy ten kryzys. Wczoraj zastałam połowę pustej szafy i list, w którym Paweł napisał, że nie możemy już być razem i żebym poszukała sobie faceta, który da mi dziecko. Mam też nie próbować się z nim kontaktować, twierdzi, że z jego strony uczucie się wypaliło.
Nie mogę przestać płakać, nie mogę tego pojąć. Jak mam poradzić sobie z rozstaniem? Chyba nie potrafię…
Antonio Guillem @ 123rf.com