Przecież mam z dzieciakami cudowny kontakt. No tak, szkoda tylko, że nie wiedziałam, że od teraz co drugi weekend będę spędzała z pięcioletnią bestią, zwaną, żeby było zabawniej, Hanią.
Nadała mi marchewkowego soku do nowej torebki od Korsa, zniszczyła najlepsze szpilki, kiedy postanowiła poodrywać od nich „te piękne kamyczki”, a gdy ucięłam sobie krótką drzemkę, ucięła mi włosy – jakieś 15 centymetrów. Aż boję się pomyśleć, co będzie następne…