Gdy wróciliśmy z weselnego przyjęcia nad razem do pokoju hotelowego, Marcin powiedział: No, to teraz jesteś już moja! Byłam świecie przekonana, że sobie tak żartuje, więc odpowiedziałam – Tak, kochanie, a ty jesteś teraz mój. Po tych słowach poczułam ból – tak, dostałam od mojego świeżo poślubionego małżonka w twarz. Dlaczego? Jak sam twierdzi, to żona należy do męża, więc nie powinnam mówić, że on także jest mój. To był pierwszy raz, kiedy mnie uderzył.
Potem zaczęło się to zdarzać coraz częściej. Dostałam, bo zapomniałam przynieść pościel z magla, bo obiad nie był na czas, bo nasze dziecko przyniosło ze szkoły dwóję. Nie wiem, dlaczego nie odeszłam od niego, chyba po prostu brakowało mi odwagi, żeby zmienić życie o sto osiemdziesiąt stopni – szczególnie wtedy, gdy nasz syn pojawił się na świecie. Nie wiem, co takiego się stało, przecież przed ślubem Marcin był normalnym facetem, jednak wszystko zmieniło się tego dnia.
Piszę to z perspektywy wielu lat, dziś mój mąż siedzi w więzieniu – okazało się, że przez dłuższy czas współpracował ze zbirami, przestępcami z naszego miasta. A ja…tak naprawdę odetchnęłam, wiem, że zbyt szybko więzienia nie opuści, więc mam spokój. A gdy wyjdzie z więzienia, zrobię to, obiecuję, odejdę! Nie pozwolę dłużej niszczyć sobie życia!
Kaspars Grinvalds @ 123rf.com