KobiecePorady.pl

Przed ślubem Marcin był normalnym facetem, jednak wszystko zmieniło się tego dnia

Kiedy ktoś mówił mi, że po ślubie wszystko się zmienia, nie wierzyłam. Przecież nadal jest się z tą samą, ukochaną osobą, myślałam zatem, że zmienia się tylko to, że na placach dwojga ludzi pojawiają się ślubne obrączki.

Anonim -

Powiązane artykuły

  • Rok temu poznałam Roberta, wydawał się naprawdę miłym facetem…

    Przystojny, szarmancki, ustawiony…poznałam go dwa lata po rozwodzie, w momencie, w którym stwierdziłam, że dobrze byłoby się z kimś wartościowym związać, bo życie w pojedynkę nie jest dla mnie. Zaczęliśmy się umawiać – najpierw był teatr, potem kino, jeszcze później wypady do restauracji. Trzeba przyznać, że Robert maił gest, nie pozwolił mi płacić za siebie.

  • Z waszego życia: Moja historia zrzucenia kilogramów. Bo chcieć to móc!

    Od zawsze byłam okrągła, pyzata. Największa i najgrubsza w klasie, tak naprawdę chyba się do tego przyzwyczaiłam i wiedziałam, że taki jest mój los. Wszystko zaczęło zmieniać się, kiedy poszłam na studia, ważyłam wtedy 114 kilogramów i przy moich szczupłych i zgrabnych koleżankach wyglądałam jak jakiś morświn. Podobał mi się pewien chłopak z mojej grupy, ale wiedziałam, że nie mam u niego najmniejszych nawet szans.

  • Wyznanie: Zdradził mnie przed samym ślubem i zostałam z tym sama

    Wszystko było jak w bajce – po czterech miesiącach od pierwszego spotkania rzucił się na kolana, w jednej dłoni trzymał pierścionek, a w drugiej ogromny bukiet róż. Bogaty, przystojny, pochodzący z dobrej rodziny – wydawało mi się, że złapałam Pana Boga za nogi. Wszystkie koleżanki mi zazdrościły, moi rodzice pokochali go wręcz od pierwszego wejrzenia i stale powtarzali, żebym o niego dbała, bo taka partia nie trafia się często.

  • Z waszego życia: Moja historia zrzucenia kilogramów. Bo chcieć to móc!

    Od zawsze byłam okrągła, pyzata. Największa i najgrubsza w klasie, tak naprawdę chyba się do tego przyzwyczaiłam i wiedziałam, że taki jest mój los. Wszystko zaczęło zmieniać się, kiedy poszłam na studia, ważyłam wtedy 114 kilogramów i przy moich szczupłych i zgrabnych koleżankach wyglądałam jak jakiś morświn. Podobał mi się pewien chłopak z mojej grupy, ale wiedziałam, że nie mam u niego najmniejszych nawet szans.