Dzisiaj o książce, o której było głośno w blogosferze i na bookstagramie. Co prawda okładka mnie ujęła, ale tylko ona. Czemu mi się nie podobała?
O pięknym zakończeniu trylogii, która zawładnęła moim serduchem.
Ta książka jest cudowna zawładnęła moim sercem a następnie rozbiła je na milion kawałków.
Rupi Kaur to indyjska pisarka. ,,Mleko i miód" to jej debiut, który zasłynął na całym świecie. Poezja skierowana do kobiet, podbiła ich serca. Na początku muszę wspomnieć jak przepięknie wydana jest ta książka. Okładka choć całkiem zwyczajna, cieszy oko.
W dzisiejszych czasach każdy z nas poprzez media społecznościowe zostaje zasypany wszelakimi sposobami na odchudzanie. Wielu nabierając się na nie często nie osiąga upragnionego celu, co zazwyczaj skutkuje kolejnymi nadprogramowymi kilogramami. Inni zaś skrupulatnie podążają do specjalistów trzymając się wyznaczonych diet i ćwiczeń. Robimy to dla siebie, innych lub by wreszcie uwolnić się od kąśliwych sąsiadek albo zbyt natrętnych koleżanek z szkolnej ławy. Przecież, kto z nas nie chciałby posiadać sylwetki godnej nie jednej postaci z ówczesnego modelingu?
Kto by pomyślał, że tak niewinna okładka może skrywać w sobie historię pełną grozy, budzących postrach postaci i napięcia między bohaterami - nie tylko erotycznego kipiącego na kartach powieści. Nie szablonowa fabuła, tajemnice, intrygi, czyli historia pełna zwrotów idealna dla kobiet w każdym wieku! Przy tej książce nie m obaw o nudy, wypieki na twarzy gwarantowane!