Czym jest joga śmiechu? Na czym polega ta metoda ?
Joga śmiechu to metoda budowania zdrowia i optymizmu. Joga śmiechu tak naprawdę ma niewiele wspólnego z pojęciem jogi funkcjonującym w naszej świadomości. Tradycyjna joga kojarzy się głównie z ćwiczeniami rozciągającymi. Natomiast joga śmiechu polega na ćwiczeniach śmiechowo – oddechowych. I co ważne, nie opowiadamy sobie kawałów, żeby się wzajemnie rozśmieszyć, tylko szukamy tej radości i śmiechu w sobie. Wywołujemy go na początku poprzez ćwiczenia rozciągające, klaskanie, ćwiczenia oddechowe i ruchowe. Przełamują one bariery i uwalniają dziecięcego ducha zabawy. Ten śmiech wywoływany jest w naturalny, spontaniczny sposób. Żeby w pełni to pojąć, trzeba tego doświadczyć. Główny cel jest taki, żeby śmiać się nieprzerwanie przez
15 – 20 minut. Taki śmiech ciągły ma najwięcej właściwości dobroczynnych dla naszego organizmu.
Czyli jest to metoda terapeutyczna, relaksacyjna ?
Tak. Nastawiamy się na to, że praktykując jogę śmiechu systematycznie możemy być zdrowsi. Niesie ona mnóstwo korzyści, nie tylko dla naszego samopoczucia, ale i zdrowia również.
Więc jakie pro-zdrowotne zalety ma ta metoda ?
Przede wszystkim obniżamy poziom hormonu stresu – kortyzolu. W dzisiejszych czasach stres ciągle nam towarzyszy. Zauważcie, że ciągle pędzimy. Jest to pogoń za sukcesem, chcemy dużo rzeczy zrobić jak najszybciej, w jak najkrótszym czasie. To wszystko sprawia, że tego stresu mamy za dużo.
Joga śmiechu pozwala nam się na chwilę zatrzymać i obniżyć poziom hormon stresu, a dostarczyć sobie endorfin, czyli hormonów szczęścia. Śmiejąc się, pobudzamy nasz organizm, relaksujemy się i stajemy się po prostu szczęśliwsi. Co ważne, nasz mózg nie widzi różnicy pomiędzy śmiechem wywołanym, a szczerym. Także nie ważne jak, ale po prostu śmiejmy się!
Kolejną zaletą jest to, że podczas długotrwałego śmiechu dotleniamy maksymalnie organizm. Śmiech jest dobrą formą pogłębiania oddechu. My się niemal zachłystujemy powietrzem. Po to wykonujemy specjalne ćwiczenia oddechowe co jakiś czas, aby wzmocnić wentylację płuc.
Czy to są ćwiczenia oddechowe, zaczerpnięte z tradycyjnej jogi ?
Częściowa tak, aczkolwiek są to bardzo podstawowe ćwiczenia oddechowe. Niektóre są połączone
z zabawą.
W jaki sposób joga śmiechu wiąże się z tradycyjną ?
Metoda jogi śmiechu powstała w Indiach i zawiera ćwiczenia oddechowe inspirowane jogą. Dodatkowo jest to nowoczesna forma jogi, czyli ścieżka do wewnętrznego spokoju. Podczas zajęć na chwilę się zatrzymujemy. Po prostu trwamy tu i teraz. Kiedy się śmiejemy, ćwiczymy, to wszystko inne odchodzi na bok. Jesteśmy skupieni, koncentrujemy się na ćwiczeniach.
Joga to dążenie do integracji wszystkich aspektów naszego życia. Praktyka jogi ma prowadzić do harmonii między ciałem i umysłem. Joga jest ogromną koncepcją i ma wiele interpretacji.
Twórcą tej metody jest Dr Madan Kataria, który oczywiście pochodzi z Indii. W Indiach ludzie praktykują jogę na co dzień. Spotykają się rano w parku i ćwiczą, jest to coś normalnego. My
w Europie trochę się zmuszamy do ćwiczeń, do porannego biegania, ogólnie do aktywności fizycznej. Mało też mamy czasu na ten moment oddechu, zatrzymania się.
To jest niesamowite – śmiać się 15 – 20 minut bez przerwy! To nie lada wyzwanie, ale i duży wysiłek fizyczny.
O tak! Ale uwierzcie mi jest to możliwe. Zajęcia zazwyczaj trwają ok. 60 minut. W tym czasie ćwiczenia się przeplatają. Sesja składa się z ćwiczeń śmiechowo-oddechowych, ale także z medytacji śmiechu. To tak zwany śmiech uwolniony, gdzie po prostu siedzimy i się śmiejemy. Wiem, że może to brzmieć abstrakcyjnie.
Dla kogo przeznaczona jest joga śmiechu ?
Pracuję z różnymi grupami ludzi. Zarówno z dziećmi najmłodszymi – przedszkolakami, ze starszymi dziećmi, z managerami firm, ludźmi z korporacji, osobami starszymi, seniorami, a także ludźmi chorymi. Nie ma w tej materii żadnych ograniczeń ani fizycznych ani wiekowych.
Którą grupę ludzi najłatwiej jest skłonić do śmiechu ?
Każda grupa inaczej reaguje. Ale dzieci – z nimi jest najłatwiej pracować. Dzieci śmieją się codziennie, łatwiej okazują emocje, nie mają zahamowań więc dla nich śmiać się na zawołanie
to prosta sprawa. Dorośli śmieją się o wiele mniej od dzieci. Wszystko zależy od tego jaka jest grupa. Czasem potrzeba więcej ćwiczeń, aby wejść w taki spokojny, niczym nie skrępowany śmiech, aby się rozluźnić. Zdarza się, że potrzebne jest kilka zajęć, ale zawsze jest to możliwe. Inaczej śmieją się osoby chore, albo po różnych przejściach. To bardzo smutne, że są osoby, które w ogóle się nie śmieją. To zazwyczaj osoby, które przez rożne sytuacje życiowe zatraciły ten śmiech. Cierpią
na stany depresyjne, niskie poczucie własnej wartości, są tak przytłumione przez społeczeństwo, przez rożne sytuacje, że śmiech nie towarzyszy im na co dzień. Ale to wszystko da się przełamać.
Oczywiście z punktu widzenia zdrowia fizycznego i psychicznego najlepiej jakby śmiech systematycznie pojawiał się w naszym życiu. I tego między innymi uczę na zajęciach. Są ćwiczenia, które polegają na symulacji pewnych sytuacji życiowych i ich przekotwiczaniu. Tak więc zajęcia dają korzyści zdrowotne, ale i korzyści w sferze rozwoju osobistego. Pobudzamy na nich swoją kreatywność, zmieniamy punkt widzenia, jesteśmy bardziej odporni na stres i reagujemy bardziej pozytywne na rzeczy, które nas spotykają.
Czy Polacy chętnie się śmieją ?
Ja wierzę, że każdy z nas ten śmiech ma w sobie. Jednak jest kilka czynników, które wpływają na to, że jako Polacy śmiejemy się rzadziej. Wpływa na to pogoda, wpływają na to obyczaje społeczne, zasady w których się wychowujemy. Ja sama tego doświadczałam. Dorastając słyszałam ciągle „nie śmiej się”, „nie wypada Ci się śmiać”, „dorośnij w końcu”, „bądź poważna”. Wciąż dostajemy sygnały, że człowiek dorosły jest poważny, że śmiech jest dziecinny i w wielu sytuacjach nie na miejscu. To sprawia, że człowiek się zamyka… zamyka… i w końcu zatraca naturalność w śmiechu. Joga śmiechu pozwala nam nabrać pewności siebie, bo to od nas zależy, jak wygląda nasze życie.
W czasie swoich podróży obserwuję, że są narodowości, które mają troszkę więcej tej radości w sobie Hiszpanie, Włosi, Hindusi… Ale ja wierzę w Polaków!
Chcemy pobić rekord Guinnessa w Polsce, jako największa grupa śmiejąca się w jednym czasie.
Powiedz, jak trafiłaś na jogę śmiechu? Studiowałaś architekturę i urbanistykę. Ten kierunek wydaje się bardzo odległy od Twojej obecnej profesji.
Zawsze dążyłam do tego, żeby robić w życiu to co kocham, co sprawia mi przyjemność. Na pewnym etapie w moim życiu myślałam, że to jest architektura. Idąc na ten kierunek byłam najszczęśliwszą studentką i bardzo mocno się angażowałam. Studiowałam w Hiszpanii, praktykowałam w Barcelonie, Rumunii. Podczas studiów angażowałam się też w działalność wielu organizacji pozarządowych, byłam w nich wolontariuszem.
Jak sięgam pamięcią wstecz, to jeszcze przed studiami organizowałam różne spotkania, na które zapraszaliśmy osoby zajmujące się biznesem, rozwojem osobistym, osoby, które osiągnęły jakiś sukces. Zawsze mnie ciągnęło do takich kontaktów. Teraz widzę, że moją główną potrzebą było tworzenie. To mnie fascynowało. Jako architekt po części spełniałam tę potrzebę. Na studiach zaczęłam jeździć na rożne szkolenia motywacyjne, z rozwoju osobistego i wreszcie zrozumiałam,
że moją misją jest kreowanie nowego świata. Idąc na architekturę, myślałam, że będę go kreować poprzez tworzenie nowych rzeczy, np. zaprojektuję komuś nowy dom i tym samym poprawię mu komfort życia. W tym momencie, mogę powiedzieć, że również kreuję na nowo ten świat tylko od środka. Nie zawsze rzeczy materialne mają najsilniejszy wpływ na to, jak się czujemy i na to jak nasz świat wygląda.
Podróżując po świece, obserwuję ludzi, którzy mieszkają w lepiankach, śpią na ulicach, bardzo często chodzą boso i mają tylko plecak przy sobie… i są szczęśliwi !!!. To daje do myślenia. Okazuje się być nieważnym pięknie zaprojektowany budynek lub wnętrze, jeżeli człowiek w środku nie będzie poukładany. Wierzę, że porządkowanie i wartościowanie musimy zaczynać od środka, a potem życie zaczyna nam podsuwać kolejne rzeczy.
Wierzę w to, że najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest nasze myślenie. Wierzę w to,
że jeśli myślisz, że możesz być kimś więcej, że możesz robić to co naprawdę kochasz, to możesz to zrobić. Jeśli myślisz, że nie możesz, to też masz rację.
Był taki jeden moment, który Cię nakierował na jogę śmiechu ? Jedno spotkanie, jedno wydarzenie, które okazało się kluczowym ?
Było kilka takich impulsów. Generalnie zawsze byłam taką „śmieszką”!
Kiedyś w mojej głowie pojawiła się taka szalona myśl, by pokazywać ludziom, że mogą się śmiać. Prowadząc warsztaty z rozwoju osobistego, pro-zdrowotne, na ostatnim slajdzie zawsze widniało motto: „Uśmiech to najkrótsza droga do drugiego człowieka ” albo ” Uśmiech otwiera wiele serc”. Uśmiech wciąż przewijał się w moim życiu prywatnym i zawodowym i zawsze chciałam ten uśmiech przekazywać innym. Zawsze szukałam pretekstu, aby tego śmiechu było wokół mnie jak najwięcej.
I wreszcie trafiłam do instruktora Piotra Bielskiego, który przywiózł jogę śmiechu do Polski z Indii. Zresztą sam Piotr jest niesamowity, jaki i jego historia .
Paulina, widzę, że bardzo aktywnie rozwijasz się zawodowo i personalnie. Uczestniczyłaś
w rożnych szkoleniach także światowej klasy – spotkanie z Anthony Robbins’em, Andy Harrington’em, T. Hard Ecker’em … Czego uczysz się od tych ludzi ?
Teraz troszkę mniej jeżdżę na szkolenia. Ostrożniej wybieram. Gdy byłam młodsza to jeździłam tam, bo bardzo często ktoś mnie zapraszał i mówił „będzie fajnie. Zdobędziesz super wiedzę. Tu się będzie działo!”. Potem uczestniczyłam w nich od strony organizatora
Dziś wiem, że szkolenia dla niektórych mogą być pułapką. Obserwuję ludzi, ich rozwój i widzę jak to wygląda. To jest tak, jedziesz na to szkolenie, jesteś tam 3 dni na dużych emocjach, słuchasz bardzo wielu obietnic, jest bardzo dużo ćwiczeń, które naprawdę stymulują i niestety często po powrocie
do domu przeżywa się tak zwany „zjazd”. Zderzasz się z rzeczywistością, ludźmi, którzy na tym szkoleniu nie byli i nie podzielają Twoich emocji. To może prowadzić do frustracji, a nawet większych dramatów. Kiedy jadę na szkolenie, wiem, że wybiorę jedną, dwie rzeczy, które wdrożę
w życie. Na szkolenia należy jeździć z pewnym filtrem.
Uważam, że szkolenia są fajne, potrzebne, poznaje się tam świetnych ludzi, którym chce się coś więcej. Tak też było w moim przypadku. Poznałam mnóstwo fantastycznych ludzi, do których dzwonię po latach i nieraz zaczynamy współpracę. Dla mnie największą wartością w szkoleniach są właśnie ci ludzie.
Jesteś trenerem rozwoju osobistego, joginką śmiechu i zdrowia, właścicielką organizacji Life Roots, współtwórczynią projektu Poznaj Smak Życia oraz pomysłodawcą Klubu Świadomego Życia. Jaki jest wspólny mianownik tych wszystkich przedsięwzięć?
Wspólnym mianownikiem jest koło życia i koło zdrowia. Na tym opieram wszystkie swoje działania. To jest takie piękne ćwiczenie coachingowe, które polega na tym, że tworzy się koło i dzieli je na osiem części odpowiadających elementom, potrzebom, które na to życie się składają. To daje nam obraz jak wiele czasu i wysiłku pokładamy w dany element. Aby osiągnąć szczęście, potrzebujemy zadbać o każdy z nich. W naszym życiu musi być równowaga. Tymi składowymi są: rodzina, zdrowie i kondycja, kontakt z innymi (przyjaciółmi, znajomymi), rozwój osobisty, wypoczynek, praca (kariera zawodowa), finanse i w końcu duchowość i emocje, czyli także to jak radzimy sobie ze stresem.
To wszystko wpływa na nasze życie. Aby było harmonijne potrzebujemy, by wartości zakreślane na poszczególnych fragmentach koła utworzyły równy okrąg. Niestety robiąc to ćwiczenie na szkoleniu wielu osobom wychodzi nierówne koło życia. Na przykład okazuje się, że w rodzinie wszystko układa się super, ale chodzą do pracy, której nie lubią. Albo kochają swoją pracę i spędzają w niej
20 godzin dziennie. Chodzi o to, aby wszystko uporządkować i zharmonizować. Od tego wyszłam,
od tego wyszły moje projekty : Life Roots, Klub świadomego życia i Poznaj Smak Zdrowia.
Ten ostatni współtworzę z Moniką Homo, rewelacyjną dziewczyną, która pomaga wrócić do zdrowia w sposób naturalny. Połączyłyśmy nasze siły, nasze umiejętności, naszą wiedzę i stworzyłyśmy taki pomysł praktycznych warsztatów kulinarnych. Zdrowe gotowanie z wykluczeniem nabiału, glutenu, konserwantów i takich najbardziej popularnych alergenów. Wiele osób ma obecnie problemy natury alergicznej, choroby układu pokarmowego, a także stany depresyjne i na to duży wpływ ma dieta. Wierzę w to, że w zdrowym ciele, zdrowy duch i ze zdrowym duchem, zdrowe ciało.
Dieta ajurwedyjska ściśle związana jest z jogą. Czy odżywiasz się według zasady ajurwedy ?
Tak, ale jeszcze jestem na etapie testowania. Inspiruje mnie dieta według 5 przemian, ajurweda, przede wszystkim jednak zdrowe gotowanie. Na warsztatach takie zasady staramy się przekazywać. Wegetarianką stricte nie jestem, ale mięso jem 2 – 3 razy w miesiącu. Wybieram mięso dobrej jakości, staram się urozmaicać moją dietę, korzystać z naturalnych, jak najmniej przetworzonych produktów, pić dużo wody, uzupełniać dietę odpowiednią suplementacją. Do tego ważny jest ruch.
Na stan zdrowia wpływa nie tylko dieta ale i sposób myślenia i działania. Każdy musi wybrać coś dla siebie i słuchać siebie. Gdy coś zaczyna w zdrowiu szwankować, to najpierw należy przyjrzeć się swojej diecie. Może jakiś produkt powoduje alergię, chorobę? Ja bardzo źle czuję się po zjedzeniu nabiału i glutenu. Dlatego ograniczam takie składniki.
To jak smakuje zdrowie?
Cudownie! To jest piękne odkrywać zdrowie, czuć się zdrowym. Nasz organizm jest niesamowity!
Na początku, gdy zaczęłam się tym wszystkim interesować, to myślałam, że to niemożliwe, ale w tym momencie jestem przekonana, że nasz organizm potrafi sobie poradzić z większością problemów jakie mamy. Tylko my musimy podjąć decyzję, że chcemy zmienić nasze życie, że chcemy wrócić do zdrowia, że chcemy czegoś innego, że chcemy zmian – wszystko wtedy jest możliwe.
Gdzie organizowane były wasze warsztaty?
W Rzeszowie, Krakowie, Tarnowie… były to warsztaty otwarte. Robiłyśmy je też w domach kultury, na różnych eventach, wszędzie tam, gdzie byłyśmy zaproszone. Zdarzyło się, że z wiejskimi gospodyniami spod Leżajska przygotowywałyśmy zdrowe burgery.
Na warsztaty przychodziły te osoby, które chciały. Wychodzę z założenia, że nie pomogę wszystkim, ktoś musi samodzielnie podjąć decyzję. Potrzeba organizowania takich warsztatów wyszła od naszych znajomych. Stąd ten pomysł.
Czym jest dla Ciebie świadome życie?
To podejmowanie świadomych decyzji. Co oznacza, że przyjmuję wiedzę, a potem z niej korzystam. Cały czas się doskonalę. Jestem otwarta na nowe rzeczy, na nową widzę, na wskazówki innych osób. Świadomość wyboru jest wtedy, gdy w zaistniałej sytuacji, znając rożne rozwiązania, świadomie wybieram co jest dla mnie dobre.
To dojrzałość?
Myślę, że dojrzałość i też odwaga. Uważam, że każdy ma wybór i każdy decyduje o swoim życiu.
W jakie miejsca trafiałaś już ze śmiechem? Czy ludzie chętnie korzystają z tej metody?
U nas jeszcze jest to mało znana metoda samorozwoju. Udało mi się już trafić do wielu szkół, do osób starszych… Ale miejscem, gdzie najbardziej lubię pracować, są duże firmy i korporacje.
I wprowadzasz tam trochę radości?
Tak! I to jest piękne doświadczenie. Coraz częściej podczas szkoleń dla pracowników korporacji pojawia się joga śmiechu. Sesje w tym wypadku nie są tak bardzo intensywne. Zdarza się, że ci ludzie otwierają się dopiero po kilku sesjach. Często jestem też zapraszana na konferencje, podczas których firmy mają szkolenia. Wtedy joga śmiechu rozpoczyna cykl spotkań, po to aby z rana rozgrzać, rozkręcić, otworzyć pracowników i jednocześnie dodać im pewności siebie. Lubię to środowisko,
bo jest bardzo ciekawe. Ci ludzie wyznaczają sobie wciąż nowe cele, dużo chcą osiągnąć, a podczas zajęć robią sobie przystanek STOP, dzięki czemu na chwilę się zatrzymują.
Polskie firmy zaczęły stawiać na rozwój pracowników?
W Polsce jest to dopiero raczkujące zjawisko. Joga śmiechu jest młodą metodą, która ma 20 lat.
W Polsce jest czwarty, może piąty rok. Dopiero wchodzi na rynek. Głównie klientami są więc firmy, które mają siedzibę w Warszawie. Często są organizowane pojedyncze sesje, ale powoli otwierają się na długofalową współpracę. Obserwując zachodnie rynki, Stany Zjednoczone, można zauważyć,
że tam to jest normą. Jogini śmiechu są na uniwersytetach, są zatrudnieni w wielu firmach.
„Kawa w podróży” to Twój nowy projekt. Opowiedz o nim.
To historia, która potwierdza pewnego rodzaju „przyciąganie”, pojawiające się wtedy, gdy czegoś bardzo pragniemy. Słuchajcie, moim marzeniem od dawna było napisanie książki. Lubię mówić do ludzi, ale nie mam doświadczenia w pisaniu. W głowie dopiero rodziła się jej tematyka. Oczywiście wiedziałam, że musi pojawić się w nich joga śmiechu. Kocham także podróżować. Podróże bardzo mnie nakręcają do działania. I kiedyś wpadłam na pomysł, że napiszę książkę „Kawa w podróży” – będę jeździć po świecie i popijać kawę w różnych miejscach.
Gdy wróciłam z Indii, odezwała się do mnie dziewczyna z portalu Południowa Polska i nie wiedząc nic o moim pomyśle na książkę, zaproponowała mi napisanie cyklu artykułów o takiej samej nazwie. Miałam pisać o swoich podróżach. Dzięki temu będę się dzielić tym co zobaczę w drodze.
To niesamowite, że życie przynosi nam to, czego naprawdę pragniemy. Ta sytuacja sprawiła mi wiele radości, ale także wywołała łezkę wzruszenia.
Mówisz, że kochasz podróżować. Co czujesz, gdy bilet jest już kupiony, a walizki spakowane?
To jest niesamowite uczucie, tego nie da się chyba opisać. Dla TEGO uczucia ja chyba podróżuję. Ono towarzyszy mi zawsze do jakiegokolwiek środka transportu wsiądę. Nie ważne czy jest to tramwaj, rower, samolot, samochód. Mój organizm wchodzi w jakieś inne pole, w jakieś inne funkcjonowanie, całkowicie odmienia się moja energia. Mój umysł zaczyna się otwierać.
Nie wszystko da się opisać. Ale to dobrze. Zostawmy szczyptę niedosytu, aby pobudzić apetyt na więcej. Na zakończenie, złota myśl od Pauliny Kawy dla naszych czytelników.
Uśmiech to najkrótsza droga do drugiego człowieka. Z uśmiechem, każda rozmowa staje się łatwiejsza. Uśmiechem możesz dać wsparcie, możesz pokazać, że Ci na kimś zależy, możesz pokazać, że ktoś Ci się podoba. Uśmiech czasem mówi więcej niż 1 000 słów.
Masz naprawdę piękną pracę. Phill Bossman mawiał, że „Bogactwem człowieka są: uśmiech, przyjazny gest, pogodne słowo.” Paulino, jesteś bardzo bogatym człowiekiem !!! Z kolei Archibald Joseph Cronin powiedział, że „Uśmiech kosztuje mniej od elektryczności i daje więcej światła”. Ty mogłabyś zasilać całe miasto !!! Dziękujemy Ci za spotkanie i za to, że przez cały czas trwania naszej rozmowy uśmiech nie znikał z naszych twarzy.
***
Paulina Kawa
Kobieta z pasją, trenerka, certyfikowana joginka śmiechu, właścicielka organizacji LIFE ROOTS, organizatorka i koordynatorka wielu spotkań, szkoleń i warsztatów, na których pomaga ludziom w osiąganiu ich celów. Współtwórczyni projektu Poznaj Smak Zdrowia – warsztatów zdrowego odżywiania. Pasjonuje się rozwojem osobistym, dąży do uzyskania równowagi ciała i ducha; propaguje świadomą profilaktykę zdrowia i zdrowy styl życia.