Owszem, może nie zauważyłam pewnych sygnałów – tego, że mój szanowny małżonek nie poświęca rodzinie czasu, wraca z pracy bardzo późnym wieczorem, a jakieś dwa razy w miesiącu wyjeżdża w delegacje. W sprawach natury intymnej też średnio nam się układało – jeśli mam być szczera, jego chęci były po prostu minimalne, dlatego łóżko zaczęło służyć nam wyłącznie do spania.
Jakiś czas temu koleżanka mojej siostry wrzuciła na swój profil na portalu społecznościowym zdjęcie z wyjazdu nad Bałtyk. Ona i jej dzieci na pierwszym planie – zdjęcie, jakich wiele. Tyle, że…drugi plan był dumnie okupowany przez nikogo innego, jak mojego szanownego małżonka w towarzystwie blondynki w bikini w panterkę.
Na oko w wieku świadczącym o tym, że studiów dziewczę jeszcze nie ukończyło (o ile w ogóle zaczęło, bo twarzyczka wyglądała na raczej nieskalaną rozumem). Myślałam, że krew się we mnie zagotuje! Zawsze byłam mężowi wierna, dbałam o dom, dzieci, do tego praca zawodowa – robiłam wszystko tak, jak należy.
Postanowiłam nie dać niczego po sobie poznać. Gdy wrócił, nawet zapytałam, jak się udały negocjacje z kontrahentami. W odpowiedzi usłyszałam, że były bardzo owocne. Któregoś dnia postanowiłam sprawdzić jego komórkę (wiem, wiem, niektórym może się to wydać żałosne, ale w tej sytuacji chyba jestem usprawiedliwione). Oczywiście wszystkie smsy były skasowane, w galerii zdjęć tez pusto. Ale…zdziwił mnie fakt, jak często mój małżonek dzwonił do pewnego „Romka”, nawet w godzinach wieczorno – nocnych. Wybrałam numer...okazało się, że niejaki „Romek” ma głos dwudziestolatki i mówi do mojego męża „Co tam, Misiaczku?”. Rozłączyłam się błyskawicznie (spisując oczywiście numer).
Tak się składa, że wiem, iż mojemu małżonkowi zdarza się robić nie całkiem legalne interesy. Pytanie tylko, co ja mam teraz zrobić – po głowie chodzą mi różne wersje. Czy może dać „cynk” odpowiedniej instytucji, że szanowny pan biznesmen zarabia lewe pieniądze? Czy spakować ślubnemu walizkę i po prostu wystawić ją za drzwi, zmieniając wcześniej zamki? A może wyciągnąć pieniądze z konta (mamy wspólne), sprzedać szybko biżuterię i inne cenne drobiazgi i wyjechać z dzieciakami do innego miasta, zamykając za sobą ten rozdział życia? Zostawiłabym mu wtedy kartkę, żeby nas nie szukał i może pozdrowić od nas Romka. Dzieciaki są już prawie dorosłe, więc to nie tak, że chcę odebrać im „ukochanego tatusia”. A może zemścić się na nim w jakiś inny sposób? Co zrobilibyście na moim miejscu?