Godziny spędzane na telefonie czy komunikatorach, nocowania u siebie, wspólne wypady na wakacje, zwierzanie się sobie z najbardziej intymnych kwestii – tak naprawdę nikt nie wiedział o mnie tyle, co ona. Mijały lata, stałyśmy się dorosłe, obie miałyśmy za sobą kilka romansów albo mniej lub bardziej poważnych związków, ale nigdy nie było to „to”, czego się szuka. Do momentu, w którym poznałam Krystiana.
Ideał pod każdym względem – od razu tak pomyślałam. Nie dość, że porażająco przystojny (przynajmniej według mnie), to jeszcze bardzo czuły i męski jednocześnie (nie wiedziałam, że te dwie cechy można połączyć w jednym człowieku), szarmancki, inteligentny. Zaczęliśmy spotykać się coraz częściej, minęło kilka miesięcy, rozpoczęły się rozmowy o zamieszkaniu razem. Nagle Krystian zaczął mieć dla mnie mniej czasu. Bywało, że widzieliśmy się pięć razy w tygodniu, teraz nagle ta ilość zredukowała się do dwóch – trzech. Tłumaczył, że ma dużo pracy, bo był kierownikiem działu, który przygotowywał się do realizacji naprawdę dużego przedsięwzięcia. Jednak, co tu dużo ukrywać, tęskniłam za nim, dlatego postanowiłam zrobić mu niespodziankę i wieczorem po pracy pojechać do jego mieszkania, chociaż nie byliśmy umówieni.
Byłam już prawie pod drzwiami, gdy usłyszałam, że się otwierają. Od razu pomyślałam, że mój ukochany ma super wyczucie, skoro instynktownie poczuł, że zbliża się jego ukochana. Bardzo się myliłam, z mieszkania mojego faceta wychodziła Ada, a on żegnał się z nią bardzo, bardzo długim pocałunkiem.
W tym momencie zawalił mi się cały świat. Zaczęłam zbiegać na dół, oni nawet nie zauważyli mojej obecności, tak byli zajęci sobą. W jednej chwili straciłam ukochanego faceta i najbliższą przyjaciółkę, nie chcę ich więcej widzieć, nigdy!