Jednak spędzam przed komputerem całe godziny, nierzadko zdarza mi się nawet zaniedbywać z tego powodu swoje obowiązki. Na facebooku jestem zalogowana praktycznie przez cały dzień, ciągle go przeglądam, patrzę, co dzieje się u znajomych.
Znam już chyba wszystkie internetowe sklepy z ciuchami, butami i kosmetykami. Codziennie obiecuję sobie solennie, że wejdę do sieci tylko na chwilkę, sprawdzę pocztę i zajmę się innymi, bardziej pożytecznymi sprawami. Mąż trochę się już ze mnie śmieje, że to uzależnienie.
Ja ostatnio już całkiem poważnie zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy nie ma w tym trochę racji. Nie wyobrażam sobie dnia bez internetu, stał się jakby dla mnie poniekąd drugim domem.
Z drugiej strony wiem przecież, że to tylko wirtualny świat, w którym każdy może wymyślać o sobie jakieś bzdury, prezentować się całkiem inaczej niż w rzeczywistości. Chwilami zawalam już przez to buszowanie w sieci swoje codzienne obowiązki albo o czymś zapominam. Możliwe, że rzeczywiście mam już z tym problem? Jak Wam się wydaje?