Nie jestem jakąś szczególnie pruderyjną osobą, ale przyznam szczerze, że zwyczajnie mnie to śmieszy i absolutnie nie pociąga.
Nie chcę tak naprawdę udawać jakiejś napalonej pielęgniarki, przebierać się w dziwne kostiumy czy mówić jakichś dziwnych sprośnych rzeczy, już kilka razy próbowałam mu to wybić z głowy, jednak niestety póki co bezskutecznie. Czy Wasi faceci też poszukują ciągle w łóżku jakiś nowych rozwiązań, pozycji rodem z Kamasutry i tego typu atrakcji?
Zgadzam się na to dla świętego spokoju, bo go kocham, ale wcale mi to radości i spełnienia nie przynosi, jeśli mam być szczera… Poza wszystkim nawet boję się zapytać, ile on na te wszystkie gadżety i stroje wydaje, zdaję sobie sprawę z tego, że to nie są tanie rzeczy, a nam się ostatnimi czasy nie przelewa.
Wolę normalny seks i taki sprawia mi dużo więcej przyjemności niż te wszystkie dziwne rzeczy, które czasami robimy. Wolałabym, żeby mąż nie wyskakiwał już z tymi wszystkimi nowinkami, ale też nie chcę, żeby się na mnie z tego powodu obraził. Jak z nim w takim razie rozmawiać, żeby było dobrze?