Córeczką zaopiekowałaby się wtedy moja siostra, która ma z małą bardzo dobry kontakt (jest jej matką chrzestną, bardzo często u nas bywa). Niestety wczoraj powiedzieliśmy o naszych planach teściowej.
Matka mojego męża jest osobą bardzo zasadniczą i krytyczną, zawsze ma własne zdanie i ciężko ją do czegokolwiek przekonać. Usłyszeliśmy więc, że jesteśmy skrajnie nieodpowiedzialni, że nie po to fundowaliśmy sobie dziecko, żeby teraz inni mieli się nim zajmować, kiedy my chcemy urządzać sobie randeczki jak jakieś małolaty – użyła mniej więcej takich słów.
Zrobiło mi się bardzo przykro, mąż co prawda próbował obrócić wszystko w żart, ale nie bardzo mu się to udało – zresztą prawda jest taka, że do jego matki niestety zawsze należy ostatnie słowo, już dawno to zauważyłam. Czy naprawdę fakt, że chcemy spędzić we dwoje jedną noc (a nasza córka zostanie w domu z ukochaną ciocią) to jakaś zbrodnia?