Ogólnie staram się w miarę o swoją dietę dbać, jem sporo owoców i warzyw, rzadko coś smażę. Ostatnio jednak mam bardzo stresujący okres (chodzi zarówno o życie prywatne, jak i pracę, ale oszczędzę Wam szczegółów) i ja po prostu te stresy zajadam.
Wszystko zaczęło się od jednego zamówienia pizzy (wzięłam całą małą dla siebie, zjadłam ją bez najmniejszych problemów).
Potem w ruch poszło wszystko, co najgorsze. Tym sposobem od niemal dwóch tygodni codziennie jem takie rzeczy, jak chipsy, czekoladę, pączki, orzechy w paprykowej posypce, jakieś gotowe zapiekanki, hamburgery czy pierogi. Masakra, nawet 2 czy 3 razy pozwoliłam sobie na zupkę chińską, chociaż wiem, że to straszne żywieniowe zło.
Im dłużej trwa ta chora sytuacja, tym trudniej jest mi wrócić na właściwe tory. W sumie śniadanie to jeszcze jadam w miarę normalne – jakieś kanapki, jajecznica etc.
Ale potem zaczyna się istne szaleństwo z niezdrowym żarciem. Boję się aż wchodzić na wagę. Jak przerwać to błędne koło i zacząć znów jeść normalnie, bez fast foodów, słonych przekąsek i słodyczy? Jestem już naprawdę bezsilna…