Parę dni temu zostałam jednak wezwana na dywanik do dyrektorki przedszkola. Okazało się, że odwiedzili nas rodzice tego chłopca i powiedzieli, że poskarżył im się, że pani Asia (czyli ja) biję go, często krzyczę i wymyślam mu kary bez powodu.
Nigdy nic takiego nie miało miejsca! Pomijam już fakt, że ostatnio opowiadał na przykład kolegom, że jego ojciec jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, a mama kosmonautką.
Dyrektorka jednak chyba nie bardzo uwierzyła w to, co mówiłam. A chłopiec naprawdę wymyśla często takie historie, że nikt dorosły nie powinien w nie wierzyć. Bardzo mnie to zabolało, że mi nie ufa i ważniejsze jest dla niej słowo wymyślającego różne dziwne rzeczy kilkulatka niż moje. Wpadłam więc na pomysł, żeby spotkać się z jego rodzicami i o tym wszystkim porozmawiać, boję się tylko trochę, że to będzie wyglądało tak, że mam coś na sumieniu i pragnę jakoś to wszystko zatuszować, żeby wyjść z twarzą.
Co robić? Starać się normalnie pracować i nie zwracać na to uwagi czy lepiej może porozmawiać z jego rodzicami? Jak sądzicie? Ja mam już przez to wszystko mętlik w głowie, robię zawsze wszystko jak najlepiej, a tu taka historia…