Nie wiem jednak, co jest ze mną nie tak, ale ostatnio nawet nie mam siły wstać z łóżka, nic mnie nie cieszy, zastanawiam się nawet nad tym, że przecież moje życie nie ma żadnego sensu i gdyby mnie nie było, raczej nikt by się pewnie specjalnie nie przejął…
To trwa już od paru miesięcy. Za oknem jest słońce, wszyscy gdzieś wyjeżdżają, grillują, spotykają się. Ja wszelkie zaproszenia odrzucam, a potem siedzę weekend zamknięta w czterech ścianach, niewiele jem, prawie nie śpię, jakieś głupoty przychodzą mi do głowy. Ostatnio zaczęłam czytać o tym trochę w internecie, chciałam sprawdzić, czy inni też są w takiej sytuacji. Pojawiła się tam informacja, że to może być depresja i warto byłoby rozpocząć terapię.
Naprawdę jest ze mną aż tak źle, że będę musiała chodzić do psychiatry i odpowiadać na jego głupie pytania? A może przesadzam i nic mi nie jest, a to taki chwilowy spadek sił i energii do życia? Nikomu o tym wszystkim nie mówiłam, bo się wstydzę. Nie wiem, co mam zrobić… Macie jakiś pomysł?