Zupełnie inaczej niż moja kuzynka. Ona zawsze była ładniejsza, lepsza, zgrabniejsza, miała lepsze oceny, chłopaków. Taki widać mój los – myślałam. I zawsze czułam się „tą gorszą”.
Dziś mamy po dwadzieścia pięć lat, Klaudia co weekend przyjeżdża do mieszkania, które wynajmuję, opowiada mi o swoim nowym chłopaku, sukcesach, zarobkach. A ja… no cóż, nie za bardzo mam się czym pochwalić. Od dawna jestem singielką, wyglądam bardzo przeciętnie, moja praca średnio mnie satysfakcjonuje.
Ostatnio zdałam sobie sprawę, że nienawidzę Klaudii. Naprawdę. Nigdy nie dałam jej tego odczuć, spędzamy razem mnóstwo czasu, wakacje święta etc. I zawsze „niby przypadkiem” wszyscy w rodzinie i poza nią nas z sobą porównują. Mam już tego dosyć. Widzę, że ona dosłownie pławi się w tym, że zawsze wypada na moim tle znacznie lepiej.
Kilka razy próbowałam już wymigać się od naszego spotkania, ona jednak w ogóle nie zważa na to i jak gdyby nigdy nic zjawia się u mnie. A ja chwilami nie mogę już na nią patrzeć. Być może to nie jej wina, ale mam już dość życia w jej cieniu. Co powinnam zrobić? Zaakceptować tę sytuację czy może urwać nasze kontakty albo ograniczyć je do minimum. A może przesadzam i to wszystko z punktu widzenia osoby postronnej wygląda zupełnie inaczej?