Narzeczony już kilka razy rozmawiał z nim, prosił, żeby ojciec powstrzymał się od picia w ten szczególny dzień albo wypił lampkę wina czy trochę szampana. Mam wrażenie, że on dla świętego spokoju mówi, że tak właśnie będzie, a tak naprawdę po prostu upije się i będzie oprawiał jakieś cyrki.
Coraz poważniej zastanawiamy się nad tym, żeby wesele było jednak bezalkoholowe (wódka miała być kupiona na ostatnią chwilę). Ale nie wiemy, jak zareagują na to inni goście. Z drugiej strony wesele ma się raz w życiu, nie chciałabym, żeby na moim było nudno i drętwo i żeby goście źle je wspominali z tego powodu.
Co zrobić w takiej sytuacji? Naprawdę bylibyśmy przeszczęśliwi, gdyby on tego dnia albo całkowicie zrezygnował z alkoholu, albo przynajmniej wypił symboliczną ilość. Jeśli zacznie robić coś głupiego, ciężko nam będzie go opanować, a przecież nie wyrzucimy do z imprezy. Jak postąpić, żeby wilk był syty i owca cała?