Jakiś temu zauważyłam, że coś się we mnie zmienia, nagle musiałam jeść kilogramami pomidory, a nie mogłam patrzeć na mleko. Do tego nudności, senność – tak, okazało się, że jestem po raz drugi w ciąży. Trzy dni temu byliśmy na wizycie, podczas której lekarz miał zdradzić nam płeć dzidziusia. Jeśli mam być szczera, było mi wszystko jedno – byle tylko było zdrowe i szczęśliwe. Wynik nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości – chłopak.
Po powrocie do domu mąż od razu przypomniał mi o tym, co kiedyś ustaliliśmy – że wybieranie imienia synkowi to jego obowiązek. Faktycznie, była taka umowa, więc zgodziłam się na to i zapytałam, jakie są jego propozycje. Siemomysł, Gniewomir albo Radzisław – usłyszałam w odpowiedzi. Myślałam, że spadnę z krzesła! Przecież to absolutnie udziwnione imiona, czy już naprawdę nie ma ładniejszych? Jak mam zwracać się do niemowlęcia- Siemomyśle? Nawet pokłóciłam się o to tego dnia z moim ślubnym, byłam pewna, że odpuści. Ale gdzie tam? Cały czas obstaje przy tym i ani mu się śni zmienić zdanie.
Co mam teraz zrobić? Fakt, umawialiśmy się, że to on wybierze imię dla synka, ale naprawdę myślałam, że zaproponuje coś normalnego! A może jednak nie powinnam mu na to pozwolić i za wszelką cenę przekonać go do tak uwielbianego przeze mnie Adasia albo Wiktora?