Już od czasów liceum otoczony byłem wianuszkiem pięknych dziewczyn. Cóż, muszę przyznać, że Natura raczej nie poskąpiła mi urody. Zmieniałem dziewczyny jak rękawiczki, spotykałem się z różnymi, ale jakoś nie trafiłem na tę jedyną.
Każdy z nas ma czasem gorszy dzień. Jednak to, co zdarzyło mi się ostatnio, przechodzi wszelkie granice. Zresztą zacznę od początku…
Był to poniedziałek, po fajnie spędzonym weekendzie w ogóle nie miałam ochoty pójść do pracy – zresztą chyba wstałam lewą nogą i to w dodatku o wiele za późno. Na dzień dobry potłukłam mój ulubiony kubek, w którym co rano wypijałam swoją porcję kawy z mlekiem i odrobiną cynamonu.
Nigdy nie wierzyłam w dziwne, tajemnicze historie, duchy i tego typu sprawy. Jednak pół roku temu zdarzyło mi się coś, o czym nie mogę przestać myśleć. Zmarł mój dziadek, mieszkał na drugim końcu Polski, na pogrzeb jechałam samochodem. Po uroczystościach żałobnych i poczęstunku postanowiłam wracać do domu.
Musicie wiedzieć, że już od dziecka byłam niezwykle spokojna. Gdy w przedszkolu dzieciaki biegały jak szalone po drzewach, ja spokojnie siedziałam przy malowankach. Kiedy przyszedł czas młodzieńczego buntu wśród moich rówieśników, ja oddawałam się raczej swoim pasjom – malowałam, szydełkowałam, czytałam setki książek. Taka już jestem.
Musicie wiedzieć, że moja rodzina jest dość specyficzna – rozsiana po całym świecie, niezbyt silnie z sobą związana. Siostra mojej mamy jest osobą bardzo bogatą, od niemal dwudziestu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Ostatnio miałam okazję ją widzieć, kiedy byłam małą dziewczynką.
Nigdy nie należałam do grona chudzielców. Już jako dziecku uwielbiałam drożdżówki, babcine pierogi z truskawkami i śmietaną, pachnące owocami ciasta…Niestety już w przedszkolu dzieciaki bywają okrutne. Niejeden raz słyszałam, że jestem grubasem, bo zawsze ostatnia dobiegam do mety w czasie biegów, noszę największy w klasie rozmiar ciuchów, a na stołówce zjadam wszystko – a nie, jak moje szczupłe koleżanki – połowę porcji.