Problem jest jednak taki, że niecałe dwa tygodnie temu moja bratowa straciła dziecko, już od samego początku jej ciąża była zagrożona, ale wiadomo, wszyscy w rodzinie bardzo to przeżyli.
Ona w tej chwili właściwie nie wychodzi z domu, bez przerwy płacze i przegląda rzeczy, które zakupili już dla swojego dzidziusia, który jednak nie mógł przyjść na ten świat.
Chciałabym jej jakoś pomóc, lecz nie widzę możliwości, staram się nawet zbyt często jej nie odwiedzać ze względu na mój obecny stan. Mój widok chyba zbyt dobrze na jej psychikę w tej chwili nie działa i doskonale to rozumiem.
Po tym wszystkim i ja zaczęłam żyć w okropnym strachu o moje maleństwo. Boję się, że i w tym przypadku wszystko skończy się tragicznie. Nie mogę spać, ciągle chodzę do lekarza, żeby sprawdził, czy wszystko jest w porządku.
Zdaję sobie sprawę z tego, że stres w moim stanie jest zdecydowanie niewskazany, ale nic na to nie poradzę, że się denerwuję, chwilami bywam naprawdę przerażona. Jak się z tym uporać i przestać snuć takie okropne scenariusze? Pomóżcie, bo chyba oszaleję!