Teraz dentyści dziecięcy są bardzo delikatni i mili, jednak w tamtych czasach nikt jakoś specjalnej uwagi na takie kwestie nie zwracał.
Dziś jestem już naprawdę dorosłą babą, a przed pójściem do dentysty po prostu umieram ze strachu, sama próbuję sobie tłumaczyć, że teraz są świetne znieczulenia, znakomici lekarze, mnóstwo sposobów na szybkie uporanie się z każdym problemem z zębami.
Niestety nic mi to nie daje, zawsze odwlekam wizytę aż do ostatniej chwili, mimo wszystko przed wejściem do gabinetu trzęsą mi się nogi, jestem cała spocona i blada – zachowuję się trochę jak histeryczka i w pełni zdaję sobie z tego faktu sprawę, ale jest to silniejsze ode mnie.
Czy da się jakoś tego pozbyć? Wiem dobrze, że ktoś może traktować mnie jak jakąś babę niespełna rozumu albo też strasznie dziecinną… Wiadomo, że do dentysty raczej nikt z wielkim entuzjazmem czy zapałem nie idzie, ale bardzo bym chciała odgonić ten głupi stres…