Wtedy powiedziałam im, że zawsze marzyłam o ogromnej, białej, typowo księżniczkowej sukni i nie zamierzam rezygnować z tego tylko dlatego, że nie będziemy mieli ślubu kościelnego.
Oni jednak zakrzyczeli mnie (zwłaszcza obie mamy). Podobno powinnam poszukać sobie jakiejś zgrabnej garsonki, ewentualnie skromnej sukienki, ale koniecznie krótkiej. Kurczę, przecież to NASZ ślub i bardzo chciałabym wyglądać na nim tak, jak to sobie wymarzyłam.
Narzeczony jest po mojej stronie, ale to raczej typ człowieka bezkonfliktowego i stwierdził po prostu, że nie chce się w tę sprawę za bardzo wtrącać. Muszę jeszcze dodać, że to rodzice w dużym stopniu finansują nam ten ślub i przyjęcie, jesteśmy jeszcze studentami i nie stać nas na to, zarabiamy póki co niewiele.
Ale bardzo mnie to boli, że ktoś chce rządzić tym, w jakim stroju mam wystąpić na swoim własnym ślubie i przyjęciu weselnym. Czy jest w tym coś dziwnego, że chcę do urzędu stanu cywilnego ubrać się w ten sposób? Nie chcę żadnej garsonki ani sukieneczki, chciałabym w tym dniu wyglądać naprawdę wyjątkowo! Jak przekonać do tego rodzinę? Pomocy!