Mówi, że to facet powinien płacić za kobietę, że tak został wychowany etc. Dlatego gdy tylko wyciągam portfel, mówi mi, żebym go natychmiast schowała. Ale wiecie, chwilami jest mi już trochę głupio, bo wcale nie zależy mi na tym, aby mężczyzna mnie sponsorował.
Pracuję, całkiem nieźle zarabiam (mam nawet wrażenie, że być może więcej od niego). Ale też nie chciałabym sprawić mu przykrości i nalegać z tym płaceniem. Do tej pory zawsze mężczyźni, z którymi się spotykałam, nie mieli absolutnie nic przeciwko temu, gdy czasem zapłaciłam rachunek.
Wiem, że w dzisiejszych czasach generalnie nie obowiązuje już taka zasada, że to tylko facet powinien płacić za wszelkie przyjemności, kolacje czy bilety.
Czy tym razem też próbować mimo wszystko to robić czy może jednak odpuścić i pozwolić mu płacić za wszystko, skoro już tak bardzo mu na tym zależy? Już sama nie wiem, jak mam się zachować, żeby było dobrze. Będę wdzięczna za Wasze rady!