Maciek miał przyjaciela Tomka – znali się niemal od kołyski. Można powiedzieć, że byliśmy w trójkę jak tacy „trzej muszkieterowie” – wszędzie razem. Ja, Maciek i Tomek jeździliśmy na wspólne wakacje, spędzaliśmy razem sylwestra, leniuchowaliśmy nad wodą etc. Tak sobie żyliśmy spokojnie. Pewnego dnia stało się jednak coś dziwnego.
Z dziwnych, do tej pory nieznanych dla mnie przyczyn, Maciek i Tomek śmiertelnie się na siebie obrazili. Do tego stopnia, że zerwali ze sobą znajomość. Pytałam, prosiłam, groziłam, krzyczałam – żaden z nich nie chciał powiedzieć mi co się stało. Jedyne co usłyszałam od chłopaka to to, że nie chce bym utrzymywała z Tomkiem kontakt. Zaskoczyło mnie to, z Maćkiem byłam parą od czterech lat i od tego też czasu znałam Tomka – zdążyłam się do niego przyzwyczaić, a nawet z nim zżyć.
Nie chciałam, żeby w naszym związku zaczęło się psuć – mężczyzna był dla mnie na pierwszym miejscu – więc zrobiłam to, o co prosił Maciek. Zerwałam znajomość z Tomkiem mimo że do tej pory świetnie się nam rozmawiało. Cała sytuacja nie dawała mi jednak spokoju. Kiedyś wracając z zajęć postanowiłam podjechać do mieszkania Tomka i zapytać go w cztery oczy co się wydarzyło i dlaczego obydwoje tak się zachowują. Jak pomyślałam tak zrobiłam.
Około godziny siedemnastej byłam u niego. Jako, że mieszka sam dobre kilka minut zajęło mu ściągnięcie słuchawek, przerwanie gry i zejście od komputera. Gdy już w końcu otworzył był bardzo zaskoczony. Weszłam do środka i oznajmiłam mu wprost, że nie wyjdę póki nie dowiem się, co się między nim, a moim chłopakiem wydarzyło. Byłam nieustępliwa. Usiadłam na kanapie i czekałam jak z jego ust padną jakiekolwiek wyjaśnienia. Tomek, jak to facet, stwierdził że na takie tematy nie da się rozmawiać „trzeźwo”. Poszedł więc do kuchni, wziął szklanki, zrobił prowizoryczne drinki, wrócił i zaczął „opowiadać”. Trudno było to nazwać logiczną i spójną wypowiedzią. Prawdę mówiąc nie miałam zielonego pojęcia o czym on mówił. Pierw mamrotał coś o różnicy charakterów, potem o kłótni o jakąś grę.
W końcu sama stwierdziłam, że nie da się tego słuchać na trzeźwo – poprosiłam o kolejnego drinka. Liczyłam na krótkie, zwięzłe tłumaczenie, a czekała mnie „bajka o smokach”. Czas leciał, a ja nic nowego się nie dowiadywałam. Cóż było robić. W końcu stwierdziłam, że niczego konkretnego się nie dowiem. Podniosłam się z kanapy i już chciałam wyjść, gdy Tomek przytrzymał mi rękę. Usłyszałam tylko: „No dobrze powiem Ci, ale obiecaj, że nie uciekniesz”. No to siadłam i słuchałam. Zawsze wygadany Tomuś jąkał się jak małe dziecko przed pierwszą recytacją wierszyka. W końcu zdobył się na odwagę i powiedział: „Bo ja się w Tobie zakochałem”. Zakręciło mi się w głowie – nie wiem czy od alkoholu czy od tego wyznania.
Wiem, że powinnam wstać i po prostu stamtąd wyjść, ale nie mogłam. Nie wiem czy to wina procentów, ale zostałam u Tomka na noc. Od tego czasu minęło już pół roku, a ja potajemnie się z nim spotykam, tak by Maciek nie wiedział. Ciężko mi wybrać jednego z nich – przywiązałam się do obu. Mam cichą nadzieję, że uda mi się utrzymać taki układ jak najdłużej.