Z Adą znamy się od pierwszej klasy podstawówki. Konkretnie od pierwszego dnia września, kiedy to zostałyśmy posadzone w tej samej ławce. Ja jakoś od razu przeczuwałam, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami. Jak się potem okazało, Ada też. Od tego dnia byłyśmy właściwie nierozłączne.
Poznaliśmy się jakiś rok temu. Ja- zwykła dziewczyna, z rozbitej rodziny. On, poukładany, z rodziny szanowanej, miał wszystko.
Potrzebuje porady: Jakoś na początku lisopada poznałam chłopaka, który strasznie mi sie podoba (on 19, ja 16). Jest świetnie zbudowany, wysportowany, przystojny, po prostu marzenie. Fajnie dam się pisało, dogadywaliśmy się.
Wiecie, co? Każda z Nas marzy o swoim księciu z bajki, który dla niej pokona wszystkie przeciwności losu i dla jej dobra, uratuje ją z samotnej wieży. Szczerze? Też tak myślałam i marzyłam, do czasu.
Każda z Nas zna pojęcie "przeciwność losu". Dla jednej oznaczać to będzie koniec cukru w słoiku, a dla drugiej będzie to toksyczny związek.
Poznaliśmy się w dość nietypowych okolicznościach. Był to dobry kolega mojego brata. Na imprezie mój brat się upil i prosiłam tego chłopaka, który sam miał wypite, żeby odwiezli go do domu. Zapytal co jeśli nie. Spoliczkowalam go.
Zawsze lubiłam dobrą zabawę, kolorowe drinki i towarzystwo znajomych. Bywalczyni najmodniejszych klubów, zawsze starannie umalowana i skąpo ubrana -taniec był moim żywiołem. Jednak nie potrafiłam bawić się na trzeźwo, zawsze musiało pojawić się przynajmniej parę piw lub kilka shotów.