Moi to katolicy – chociaż jakoś musieli przełknąć fakt, że ich córka miała tylko ślub cywilny. Nie mam zamiaru ochrzcić malej, uznałam, że jeśli sama będzie chciała wyznawać jakąkolwiek religię, może to robić. Mam nawet zamiar pozwolić jej poznać różne rozwiązania, zobaczymy, czego będzie chciała.
Parę dni temu byliśmy u moich rodziców na obiedzie, mama zaczęła pytać, kiedy w końcu ochrzcimy małą, zgodnie z prawdą powiedziałam, że w ogóle nie zamierzamy tego robić. Rozpętało się istne piekło.
Rodzice krzyczeli, że tak nie można, że tylko chrzest może ochronić dziecko przed złem, chorobą i przedwczesną śmiercią. Mama nawet błagała mnie, żebym zrobiła to dla niej, skoro nie chcę zrobić tego dla własnego dziecka, że ona za wszystko zapłaci. Aż tak gwałtownej reakcji to ja się naprawdę nie spodziewałam, próbowaliśmy z mężem wytłumaczyć im, że my żyjemy trochę inaczej i powinna to uszanować.
W odpowiedzi usłyszałam, że chyba w takim razie wyznajemy szatana. Nie mieliśmy siły już tam siedzieć, opuściliśmy ich dom bez słowa. Teraz nie odzywamy się do siebie z rodzicami. Ja uważam, że ich reakcja była naprawdę przesadzona i czekam, aż jako pierwsi wyciągną rękę. Mam rację?