Gdy byłem w szkole średniej zakochałem się w Dominice, dziewczynie z równoległej klasy, która oczarowała mnie swoim pięknym uśmiechem i długimi czarnymi włosami. Trochę się za nią nachodziłem zanim zgodziła się ze mną umówić, ale od tamtego wyjścia do kina staliśmy się nierozłączni. Tak to była prawdziwa miłość bez wątpienia.
Chciałam podzielić się z Wami moją historią. Minęło już kilka dobrych lat, a ja wciąż nie mogę się pozbierać. Dokładnie 3 lata temu mój chłopak oświadczył mi się w Paryżu – wiem, wiem może i trochę oklepane, ale zawsze o tym marzyłam.
Moja historia nie należy do tych wesołych, czy szczęśliwych. Wręcz przeciwnie, ale zacznijmy od początku. Zaczęło się tak jak zwykle – miłość z Internetu, wtedy wydawało mi się, że to wielka miłość. Miałam 17 lat, zwykła dziewczyna, trochę nieśmiała i zamknięta w sobie pochodząca z wioski.
Od zawsze marzyłam o posiadaniu własnego psa. Niestety moi rodzice się na to nie zgadzali więc pozostawały mi tylko marzenia i plany o własnym schronisku. Dopiero, gdy się wyprowadziłam na swoje i zamieszkałam wspólnie z chłopakiem podjęliśmy decyzję o przygarnięciu jakiegoś zwierzaczka.
Gdy miałam 7 lat moi rodzice się rozwiedli. Mimo, że miałam lepszy kontakt z tatą, to i tak sąd zdecydował, że będę mieszkać z mamą. Nie było za wesoło – mama ciągle pracowała, ja musiałam sama sobie radzić ze wszystkim...
Wracałam wczoraj wieczorem z uczelni przez taki ciemny park – dosyć mało tam latarni i ogólnie te krzaki i drzewa jakieś gęste – prawie nic nie widać. Nie lubię tamtędy chodzić, ale jest znacznie krócej więc gdy mi się nie chce lub nie mam kasy na bilet na autobus – maszeruję tamtędy do domu nucąc sobie w głowie coś wesołego, żeby nie zwariować.