Jestem adoptowana. Dowiedziałam się dopiero miesiąc temu i wciąż nie mogę w to uwierzyć. Mam 19 lat, mój świat się jakby zawalił w ciągu chwili.
Pewnie znacie mnóstwo opowieści o nieszczęśliwej miłości… Ja również chciałabym się podzielić moją historią, która męczy mnie już od ponad 20 lat. Tak więc w wieku 15 lat spotkałam mojego księcia z bajki – był idealny, rozumieliśmy się bez słów.
Sytuacja, którą chcę opisać wydarzyła się około 3 miesięcy temu, jednak chyba warto ją przytoczyć. Teraz się z niej śmieję, ale wtedy byłam przerażona rozwojem sytuacji. Ok. zacznijmy od początku.
Od dwóch miesięcy mieszkam ze swoją dziewczyną i muszę przyznać – łatwo nie jest. Spędzamy ze sobą dużo czasu i niestety muszę znosić te jej humory i fochy. Czasem naprawdę już nie wiem czy w ogóle powinienem się odzywać, bo od razu jest atak. Tak też było i tym razem.
Czytam o tych wszystkich nieszczęśliwych miłościach nastolatek… I śmiać mi się chce. Dziewczyny, czy wy naprawdę nie macie większych problemów? Wzdychacie do kogoś, kto nie wie nawet o waszym istnieniu, a mi się wali małżeństwo i rodzina.
Zakochałam się w mojej przyjaciółce… W sumie to nie od zawsze wiedziałam, że pociągają mnie dziewczyny, wcześniej byłam „normalna” – tak mi się wydawało, choć faktycznie wolałam spędzać czas z NIĄ, niż z jakimiś facetami. Drażnili mnie po prostu.