Nie mamy z moim mężem zbyt wielkiego miesięcznego budżetu. Ja zarabiam najniższą krajową, on niewiele więcej, przy trójce dzieci trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby związać koniec z końcem. Co prawda na chleb nam nie brakuje, ale musimy rezygnować z różnego typu zbytków, atrakcji czy przyjemności.
Od zawsze byłam człowiekiem raczej nerwowym, już jako dziecko dość często się irytowałam, oczywiście nasiliło się to dość znacznie w wieku dojrzewania. Teraz mam 22 lata i jeśli mam być szczera, denerwuje mnie po prostu wszystko. Mój chłopak często mówi niby w żartach, że sam nie wie, jak ze mną wytrzymuje, skoro przez cały miesiąc zachowuję się jak kobieta, która ma właśnie PMS.
Zupełnie poważnie zaczynam zastanawiać się nad tym, czy nie dopadła mnie bulimia. Kiedyś bardzo dużo się odchudzałam, moje BMI było w dolnej granicy normy, potem zaczęłam już jeść normalnie. Od pewnego czasu jednak właściwie po każdym posiłku wymiotuję.
Moja siostra za miesiąc wychodzi za mąż, ja będę jej świadkową i to do mnie ma należeć obowiązek zorganizowania wieczoru panieńskiego. Nie mam tylko kompletnie pojęcia, jak w ogóle się za to zabrać, nawet nigdy na czymś takim nie byłam. Wiem tylko, że siostra ma przygotowaną listę dziewczyn, które chciałaby zaprosić.
Problem pewnie niektórym z Was wyda się błahy i żałosny, ale… potwornie boję się dentysty. Mam 44 lata, w sumie zraziłam się do niego bardzo już w dzieciństwie, pan, który usuwał mi ząb, był bardzo nieprzyjemny, sprawił mi dużo bólu – aż po wszystkim z płaczem uciekłam z gabinetu.
Wiem, że panuje teraz moda na tak zwane bezstresowe wychowanie i tego typu rzeczy, ale… owszem, mnie zdarza się raz na jakiś czas dać synkowi klapsa, kiedy jest już naprawdę niegrzeczny albo krzyknąć na niego.