Mój mąż myśli tylko o zarabianiu pieniędzy. Coraz częściej zostaje w pracy do późnego wieczora (wiem, że w grę nie wchodzi żadna inna kobieta, uprzedzając ewentualne pytania), ostatnio w czasie weekendów robi też dodatkowe zlecenia.
Rozstałam się z moim facetem ponad miesiąc temu, to była moja inicjatywa. Byliśmy razem prawie dwa lata, ale od pewnego czasu kompletnie nam się nie układało, ciągle się kłóciliśmy, nie robiliśmy razem absolutnie nic konstruktywnego i ciekawego, w łóżku tez było kiepsko.
Bardzo wcześnie wyszłam za mąż (w dniu ślubu byłam w szóstym miesiącu ciąży), nigdy nie poszłam na studia, potem pojawiły się na świecie kolejne dzieci – dziś mamy trójkę.
Mam prawie trzydzieści lat, niedawno poznałam pewnego mężczyznę, jest ode mnie starszy o osiem lat. To bardzo dobry człowiek, miły kulturalny, ułożony.
Nie potrafię jako pierwsza wyciągnąć do kogoś ręki – zdałam sobie z tego sprawę ostatnio. Kiedy pokłócę się z mężem (nawet kiedy awantura jest tak naprawdę wyłącznie z mojej winy), za każdym razem czekam, aż to on zacznie się do mnie odzywać jako pierwszy i tak się właśnie dzieje.
Jestem osobą raczej przy kości, nigdy nie należałam do szczupłych i wysportowanych. Otyłą co prawda nie można mnie nazwać, ale, jak to się mówi, mam czym oddychać i na czym usiąść.