Żyjemy z mężem na, powiedziałabym, dość średnim poziomie. Mamy swoje mieszkanie, samochód (co z tego, że ma kilkanaście lat, nadal jeździ), w sumie niczego nam nie brakuje. Z jednym dzieckiem radzimy sobie jakoś finansowo.
Nigdy nie miałam jakiejś specjalnie bujnej czupryny, ale od pewnego czasu włosy wychodzą mi po prostu garściami. Nic mi nie wiadomo o tym, żebym była na coś chora, nie zmieniłam też diety ani trybu życia.
Za rok kończę studia, aktualnie mam wakacje. Siostra mojej mamy poprosiła mnie o to, żebym przyjechała do niej na 2- 3 tygodnie, aby pomóc jej trochę w opiece nad dzieckiem.
Sporo ostatnio mówi się wszędzie o asertywności, o tym, żeby potrafić powiedzieć komuś NIE, że zdrowy egoizm się opłaca. Ja jednak kompletnie nie potrafię nikomu niczego odmówić i ostatnio zdałam sobie sprawę z faktu, że niestety ludzie chyba to wykorzystują.
Od trzech lat jestem sama, mój poprzedni związek skończył się z wielkim hukiem. Okazało się, że byłam wielokrotnie zdradzana (w tym raz nawet z naszą dość dobrą wspólną znajomą), przepłakałam przez to wszystko wiele nocy, ale jakoś w końcu się pozbierałam i doszłam do wniosku, że ten drań najwyraźniej na mnie nie zasługiwał, skoro zachowywał się w tak żałosny sposób.
Od dwóch lat pracuję w dużym secondhandzie. Bardzo lubię ubrania i modę, więc wydaje mi się, że dobrze trafiłam. Oczywiście mamy umowę z szefową i pozostałymi dziewczynami, że gdy w dostawie trafi się jakiś superciuszek, my mamy prawo jego pierwokupu i to ze zniżką 50%. Kupiłam w ten sposób sporo modowych perełek, koleżanki też.