Dziś wiele się mówi o zaburzeniach odżywiania – mnóstwo informacji można znaleźć choćby w internecie. Jednak jeszcze kilkanaście lat temu ta wiedza nie była aż tak powszechna. A wtedy właśnie zaczął się mój koszmar. Miałam dwanaście lub trzynaście lat, w tej chwili dokładnie tego nie pamiętam.
Kilka miesięcy temu pojawił się w mojej pracy nowy menedżer do spraw sprzedaży. Już od samego początku zwróciłam na niego uwagę – miły, przystojny, można było z nim o wszystkim porozmawiać. Pewnego dnia plotkowałam z koleżanką w czasie lunchu o tym i owym, pojawił się temat Damiana. –Przecież to gej – powiedziała mi.
Moja piętnastoletnia córka właśnie oznajmiła, że w czasie wakacji wybiera się ze znajomymi na dwutygodniowe wakacje na Mazurach pod namiotem. Nawet sobie nie wyobrażacie, jaka awantura wybuchła w domu.
Mój narzeczony lubi życie na krawędzi. Szybka, brawurowa jazda motocyklem, wbieganie w ostatniej chwili do wagonu pociągu, skoki ze spadochronem – ciągle mało mu emocji, adrenaliny, wrażeń.
Od kilku miesięcy regularnie biegam po parku. Trzy czy cztery treningi w tygodniu – to naprawdę daje mi mnóstwo energii. Zrzuciłam też dzięki temu kilka zbędnych kilogramów. Wczoraj około dziewiętnastej przebrałam się w strój sportowy i ruszyłam na trening.
Nawet nie wyobrażacie sobie, z jakimi wyrzutami sumienia się borykam. Grzech zaniechania, chyba tak to się nazywa w terminologii katolickiej. Od wielu tygodni nie mogę spać, straciłam bowiem jednego z bliskich przyjaciół. I to w strasznych okolicznościach…