Tak się stało, że nie ukończyłam studiów. Po pierwszym roku zaocznych stwierdziłam, że lepiej będzie, gdy skupię się na pracy i tak też zrobiłam (zajęcia zwyczajnie mnie nudziły, więc nie chciałam tracić czasu). No ale minęło już kilka lat, udało mi się uskładać prawie 40 tysięcy złotych.
Wczoraj okropnie pokłóciłam się ze swoim facetem. Był u mnie, siedzieliśmy na tarasie, normalny wieczór. Trochę wypiliśmy (próbowaliśmy wina, które dał nam jego dziadek), nagle zaczęła się jakaś dziwna słowna przepychanka.
Zastanawiam się, czy jestem jakimś wyjątkiem czy Wy też macie takie odczucia…Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę z tego, że właściwie niczego w życiu nie osiągnęłam –no, może poza ukończeniem studiów, ale w dzisiejszych czasach to żaden wyczyn, prawie każdy to robi.
Jutro mam randkę z pewnym świetnym facetem, poznaliśmy się na imprezie u mojej koleżanki, on jest znajomym jej narzeczonego. Od razu, kiedy go zobaczyłam, w brzuchu zaczęły mi fruwać motyle (pierwszy raz w życiu coś takiego poczułam, a zdecydowanie nie jestem już nastolatką).
Dwa miesiące temu w końcu udało mi się zdać egzamin na prawo jazdy. Nie ukrywam – jestem z siebie bardzo dumna!
Nie wiem, co mnie podkusiło… Jutro idę z moim chłopakiem na urodziny jego przyjaciela. Doszłam do wniosku, że wyglądam dość kiepsko, nie zdążyłam jeszcze się opalić, a na urlop nad morze jedziemy dopiero pod koniec sierpnia.