Jestem studentką czwartego (a od października już piątego) roku studiów. Jest u mnie na wydziale pewien prowadzący, który od początku wpadł mi w oko. Mega przystojny, szalenie inteligentny, zawsze z niecierpliwością czekałam na jego zajęcia.
Spotkała mnie ostatnio dość dziwna sytuacja. Zaznaczę, że jestem w związku, a mój szef ma żonę. Parę dni temu powiedział, że musimy omówić sporo służbowych spraw. No i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że on chce to robić …w teatrze.
Od dwóch miesięcy jestem na diecie, udało mi się już zrzucić prawie 8 kilo, jestem z siebie naprawdę dumna, bo widać różnicę, pozbyłam się boczków, brzucha i cellulitu. Jem zdrowo, pięć posiłków dziennie, piję dużo wody.
Kiedy poznałam mojego przyszłego męża, cieszyłam się, że jest tak zżyty ze swoją rodziną, pomyślałam, że to dobrze wróży na przyszłość. Potem były zaręczyny, ślub, udało nam się wybudować dom, na świat przyszedł nasz syn.
Jestem obecnie w szesnastym tygodniu ciąży. Wszystko na szczęście jest w porządku, oprócz porannych mdłości nic mi specjalnie nie dolega, dbam o siebie, jak tylko mogę
Mój syn jest oczkiem w głowie całej rodziny, niedawno skończył sześć lat, jest cudownym, pełnym uroku chłopcem, wymaga jednak szczególnej opieki, bo cierpi na porażenie mózgowe. Jednak staramy się uporać jakoś ze wszystkimi problemami dnia codziennego i jesteśmy szczęśliwi. Kłopot jest jednak z innymi ludźmi.