Tak się składa, że od dłuższego czasu jestem singielką, ale naprawdę czuję się z tym bardzo dobrze. Mam czas dla siebie, na rozwijanie swoich pasji, robię mnóstwo rzeczy, których nie robiłam, gdy byłam w związkach, nie muszę po nikim sprzątać etc.
Jesteśmy w związku od kilku miesięcy, wszystko układa się bardzo dobrze. Nie mogę sobie tylko dać rady z jedną rzeczą – byłą mojego faceta. Trzeba jej przyznać, że to naprawdę piękność, idealne wymiary, śliczna twarz, długie włosy. Ja wyglądam przy niej jak szara myszka.
Od pewnego czasu mam wrażenie, że związek, w którym tkwię, zwyczajnie mnie niszczy. Nie pamiętam, kiedy mój facet powiedział mi ostatnio coś miłego, przytulił mnie czy kupił jakiś drobiazg.
Wczoraj mój mąż powiedział mi, że to, że straciłam nasze dziecko, to wyłącznie moja wina. Owszem, dość późno dowiedziałam się o tym, że jestem w ciąży- na początku jej objawy brałam za skutki przemęczenia, niedospania, nieodpowiedniej diety.
Wczoraj znalazłam w rzeczach mojego męża jakąś karteczkę z numerem telefonu i literą J. Miałam od razu tam zadzwonić, ale postanowiłam najpierw wklepać ten numer do internetowej wyszukiwarki. I to, co znalazłam, po prostu zwaliło mnie z nóg…
Jesteśmy z mężem dwa lata po ślubie, póki co nie zdecydowaliśmy się jeszcze na dziecko, chcemy podróżować i nacieszyć się jeszcze sobą przez jakiś czas. Mamy jednak dość duży dom i często odwiedzają nas znajomi ze swoimi maluchami.