Za miesiąc wybieram się z narzeczonym na ślub do jego dobrego kolegi. Wszystko byłoby super – gdyby nie fakt, że ja kompletnie nie mam co na siebie włożyć. Noszę rozmiar 44 i sukienki dla tego typu kobiet wyglądają po prostu okropnie.
Mój problem można streścić w zasadzie jednym słowem – wzdęcia. Towarzyszą mi, odkąd pamiętam. Ale ostatnio już utrudniają mi bardzo życie.
Zawsze ubierałam się raczej na sportowo, wygodne trampki albo adidasy, do tego koszulka i dżinsy albo krótkie spodenki. Taki mam styl. Niedawno poznałam pewnego chłopaka, dobrze nam się układa.
Za pół roku wychodzę za mąż, ślub będzie tylko cywilny, po nim obiad w restauracji dla trzydziestu osób. Ostatnio nasze rodziny (moje i narzeczonego) spotkały się, żeby omówić pewne sprawy.
Jestem w dwudziestym szóstym tygodniu ciąży i od pewnego czasu mam na brzuchu okropnie rozstępy. Przez jakiś czas były różowo-fioletowe, teraz są białe. Używałam jakiejś maści, która niby miała zapobiegać rozstępom, ale niestety kompletnie nic nie dała.
Za niecałe trzy miesiące przyjdzie na świat nasz synek. Bardzo się cieszymy, jednak jak na razie nie kupiliśmy w ogóle wyprawki, żeby nie zapeszyć – niektóre pary to robią, a potem życie pisze różne scenariusze, czasami bardzo przykre i smutne. Cóż, taki już ludzki los…