Zawsze mieszkałam w bloku, w dużym mieście. Traf chciał, że poznałam chłopaka pochodzącego ze wsi, jego rodzice mają dość duże gospodarstwo. Dość szybko mi się oświadczył i postanowiliśmy zamieszkać razem.
Dwa tygodnie temu mój chłopak poprosił mnie o rękę. Zupełnie się tego nie spodziewałam, choć znamy się już od trzech lat. Wszystko odbyło się podczas wyjazdu w góry, więc było bardzo romantycznie i cudownie.
Jestem w szóstym miesiącu ciąży. Wszystko jest wspaniale, bardzo dobrze się czuję, świetnie znoszę ten stan. Okropnie denerwuje mnie tylko jedna rzecz. Odkąd nasze rodziny (moja i męża) dowiedziały się o tym, traktują mnie….nie wiem, jak to właściwie nazwać, jakbym była upośledzona albo miała pięć lat (a nie dwadzieścia pięć).
Musicie wiedzieć, że nienawidzę papierosów. Mój dziadek przez palenie zmarł w młodym wieku na raka płuc, w moim domu rodzinnym niestety się paliło, a ja jako dziecko po prostu nie cierpiałam tego dymu, wypchanych po brzegi popielniczek i walających się wszędzie zapałek.
Nie mamy z moim mężem zbyt wielkiego miesięcznego budżetu. Ja zarabiam najniższą krajową, on niewiele więcej, przy trójce dzieci trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby związać koniec z końcem. Co prawda na chleb nam nie brakuje, ale musimy rezygnować z różnego typu zbytków, atrakcji czy przyjemności.
Problem pewnie niektórym z Was wyda się błahy i żałosny, ale… potwornie boję się dentysty. Mam 44 lata, w sumie zraziłam się do niego bardzo już w dzieciństwie, pan, który usuwał mi ząb, był bardzo nieprzyjemny, sprawił mi dużo bólu – aż po wszystkim z płaczem uciekłam z gabinetu.