Od trzech miesięcy jestem w nowym związku. Gdy mój facet mnie poznał, był wtedy z inną kobietą – ale od razu zaznaczam, że to nie jest tak, że ja jej go odbiłam, tam już dawno wszystko prowadziło do rozstania, byli razem z przyzwyczajenia, a on już od dawna myślał o rozstaniu.
Od jakiegoś czasu spotykam się z pewnym mężczyzną. Jest bardzo, bardzo atrakcyjny, ja czuję się przy nim trochę jak szara myszka.
Pewnie uznacie, że jestem żałosna, ale… niedawno skończyłam dwadzieścia sześć lat, nigdy nie byłam w związku, jestem jeszcze dziewicą.
Mam dwadzieścia siedem lat, od pięciu palę papierosy. Średnio schodzi mi pół paczki dziennie, ale kiedy zdarzy się impreza zaprawiana alkoholem, potrafię wypalić i paczkę (ale taka sytuacja na szczęście nie zdarza się zbyt często, bo staram się unikać alkoholu).
Miesiąc temu poznałam na festynie fajnego chłopaka, okazało się, że mamy wspólnych znajomych. Miałam wrażenie, że jest mną bardzo zainteresowany, spędziliśmy razem cały wieczór, potem zaczęliśmy umawiać się na randki (średnio 3-4 razy w tygodniu, więc według mnie bardzo często jak na początek znajomości).
Niedawno poznałam pewnego faceta. Bardzo inteligentny, oczytany, wykształcony. Jest tylko pewien problem – to muzułmanin. Wiem, wiem, zaraz na pewno mnie zakrzyczycie, że nie mogę pchać się w taki związek, bo czeka mnie potem okropne życie.