Dziś wiele się mówi o zaburzeniach odżywiania – mnóstwo informacji można znaleźć choćby w internecie. Jednak jeszcze kilkanaście lat temu ta wiedza nie była aż tak powszechna. A wtedy właśnie zaczął się mój koszmar. Miałam dwanaście lub trzynaście lat, w tej chwili dokładnie tego nie pamiętam.
Od dziecka lubiłam jeść. Pierogi z truskawkami babci, tak obficie polane śmietaną i posypane cukrem. Wszelkie ciasta i ciasteczka, chrupki, zapiekane kanapki z żółtym serem i bekonem- co jak co ale apetyt zawsze miałam znakomity. Moje dzieciństwo przypadło na czasy, kiedy lekarze wcale nie przestrzegali rodziców przed przekarmianiem ich pociech, dlatego zawsze dostawałam tyle jedzenia, ile chciałam.
Postanowiłam codziennie przynajmniej godzinę spacerować – przed latem bowiem wypadałoby zrzucić kilka zbędnych kilogramów, a mnie by się to naprawdę przydało. Chociaż zwykle kończyło się tylko nasnuciu planów, tym razem postanowiłam bezwzględnie wcielić je w życie. Owszem, chwilami nie chciało mi się wychodzić z domu, ale mimo wszystko robiłam to dzielnie każdego dnia.
Pracowałam już w czasie studiów – bardzo chciałam bowiem wypracować sobie ścieżkę kariery jak najwcześniej. W wieku dwudziestu pięciu lat pracowałam już w sporej korporacji. Potem jeden awans, drugi trzeci…
Zawsze chciałam być fotografką. Aparaty fascynowały mnie już od dzieciństwa, dlatego robiłam wszystko, żeby spełniło się moje marzenie. Udało mi się zdobyć dyplom, na sesje zdjęciowe zapraszały mnie coraz bardziej prestiżowe agencje modelek. Współpracowałam z najlepszymi i zarabiałam naprawdę dużo…
Długo marzyliśmy o własnym domu. Tułanie się po wynajmowanych mieszkaniach nie należy przecież do przyjemności. Byliśmy małżeństwem już od trzech lat i nie mogliśmy się doczekać, aż w końcu zamieszkamy we własnych czterech kątach. Wszystkie nieruchomości były strasznie drogie, w końcu jednak udało nam się trafić na taką, która była dla nas cenowo przystępna. Mieliśmy w końcu swój dom, spełniło się nasze marzenie! Teraz pozostało nam tylko staranie się o potomstwo.