Wiem, że to, co teraz napiszę, zabrzmi okropnie, ale…chyba nie kocham swojego dziecka. Mój synek kilka dni temu skończył rok, jest miłym i uroczym chłopcem, niby nie sprawia większych problemów.
Nie wiedziałam, że będę musiała w tak osobistej sprawie szukać odpowiedzi właśnie tutaj, ale wstydzę się rozmawiać o tym z kimkolwiek, choćby z własną siostrą.
Poznaliśmy się jakiś rok temu. Ja- zwykła dziewczyna, z rozbitej rodziny. On, poukładany, z rodziny szanowanej, miał wszystko.
Potrzebuje porady: Jakoś na początku lisopada poznałam chłopaka, który strasznie mi sie podoba (on 19, ja 16). Jest świetnie zbudowany, wysportowany, przystojny, po prostu marzenie. Fajnie dam się pisało, dogadywaliśmy się.
Wiecie, co? Każda z Nas marzy o swoim księciu z bajki, który dla niej pokona wszystkie przeciwności losu i dla jej dobra, uratuje ją z samotnej wieży. Szczerze? Też tak myślałam i marzyłam, do czasu.
Każda z Nas zna pojęcie "przeciwność losu". Dla jednej oznaczać to będzie koniec cukru w słoiku, a dla drugiej będzie to toksyczny związek.
Poznaliśmy się w dość nietypowych okolicznościach. Był to dobry kolega mojego brata. Na imprezie mój brat się upil i prosiłam tego chłopaka, który sam miał wypite, żeby odwiezli go do domu. Zapytal co jeśli nie. Spoliczkowalam go.