Od przedszkola mam dobrego kolegę, wychowaliśmy się na jednym podwórku, potem trafiliśmy do jednej podstawówki i gimnazjum, nasze relacje potem nieco osłabły, ale raz na jakiś czas już jako dorośli ludzie spotykaliśmy się na piwo i pogaduchy.
Wśród moich znajomych słynę z tego, że zawsze mówię to, co myślę – nawet jeżeli ta prawda może nie być komuś na rękę. Ostatnio koleżanka zarzuciła mi, że jestem podła, bo na przykład potrafię powiedzieć znajomej (gdy mnie o to zapyta), że w tej czy innej sukience wygląda po prostu grubo, a nie seksownie.
Tak się stało, że nie ukończyłam studiów. Po pierwszym roku zaocznych stwierdziłam, że lepiej będzie, gdy skupię się na pracy i tak też zrobiłam (zajęcia zwyczajnie mnie nudziły, więc nie chciałam tracić czasu). No ale minęło już kilka lat, udało mi się uskładać prawie 40 tysięcy złotych.
Wczoraj okropnie pokłóciłam się ze swoim facetem. Był u mnie, siedzieliśmy na tarasie, normalny wieczór. Trochę wypiliśmy (próbowaliśmy wina, które dał nam jego dziadek), nagle zaczęła się jakaś dziwna słowna przepychanka.
Zastanawiam się, czy jestem jakimś wyjątkiem czy Wy też macie takie odczucia…Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę z tego, że właściwie niczego w życiu nie osiągnęłam –no, może poza ukończeniem studiów, ale w dzisiejszych czasach to żaden wyczyn, prawie każdy to robi.
Jutro mam randkę z pewnym świetnym facetem, poznaliśmy się na imprezie u mojej koleżanki, on jest znajomym jej narzeczonego. Od razu, kiedy go zobaczyłam, w brzuchu zaczęły mi fruwać motyle (pierwszy raz w życiu coś takiego poczułam, a zdecydowanie nie jestem już nastolatką).