Prawie w ogóle nie śpię, niewiele jem, nocami snuję się po domu – chociaż właściwie powinnam już żyć normalnie. Jednak koszmar, który przeżyłam, będzie chyba towarzyszył mi do końca moich dni. A przecież wszystko zaczęło się tak niewinnie, z pozoru normalnie. Nic nie zapowiadało tak fatalnego końca całej historii.
Miesiąc temu na jednym z portali społecznościowych pojawiła się informacja o planowanym spotkaniu po latach mojej klasy z liceum. Na początku pomyślałam, że to głupi pomysł, na pewno będziemy porównywać, kto jak bardzo się postarzał, opowiadać sobie o tym, komu jak potoczyło się życie – a ja akurat nie miałam tutaj nic ciekawego do mówienia.
Zawsze ciężko pracowałam, żeby coś osiągnąć. Mój awans w pracy to koszt wielu wyrzeczeń, zarwanych nad projektami nocy. Ale opłacało się, jestem z siebie dumna, że udało mi się przejść na wyższe stanowisko. Bardzo się staram wywiązywać ze swoich obowiązków jak najlepiej. Niestety w mojej firmie od niedawna pracuje ktoś, kto skutecznie mi to uniemożliwia…
Wczoraj spotkała mnie bardzo dziwna sytuacja. Ciągle o niej myślę i boję się, że wpadnę w jakąś paranoję. Jak zwykle po południu byłam na spacerze w parku z moją trzyletnią córeczką. Karmiłyśmy razem kaczki, ona biegała wzdłuż klombów. Całkiem zwyczajny dzień, wydawać by się mogło…
Mam 22 lata i czworo dzieci, obecnie jestem w piątej ciąży. Tak, to prawda. Rzadko się to zdarza, ale w moim przypadku tak to właśnie wygląda. Mieszkam z moim partnerem, dziećmi i mamą w niewielkim drewnianym domku na obrzeżach miasta – jest to mieszkanie komunalne.
Jestem mężatką z siedmioletnim stażem, mam dwoje cudownych dzieci, spory dom w Warszawie, dwa samochody. Mogłoby się wydawać, że moje życie to istna sielanka. Rzeczywiście, do niedawna nie miałam żadnych większych problemów.