Zawsze ogromną wagę przywiązywałam do swojego wyglądu. Gdy tylko na twarzy pojawiała mi się jakaś krostka, robiłam z tego wręcz tragedię. Nawet po bułki wychodziłam w pełnym makijażu, nie wyobrażałam sobie chodzenia po ulicy w choćby lekko wygniecionej bluzce. Tak, pod tym względem byłam perfekcjonistką.
Moja najlepsza przyjaciółka pochodzi z bardzo nieciekawej rodziny. Ojciec bił ją i jej matkę, terroryzował domowników, zachowywał się naprawdę strasznie. Jednak dopiero po kilkunastu latach jej mama poszła po rozum do głowy i zdecydowała się na rozwód.
Mieszkam z babcią, moi rodzice już kilka lat temu wyjechali za granicę. Często bywa u mnie mój chłopak, zdarza mu się zostać na noc. Babcia jest już starszą osobą i przecież mnie musi wszystkiego wiedzieć, dlatego zwykle wieczorem udajemy, że Krzysiek idzie do domu – potem wchodzi do mojego pokoju przez okno. Mieszkam w parterowym domku, więc nie jest to problemem.
Od kilku miesięcy regularnie biegam po parku. Trzy czy cztery treningi w tygodniu – to naprawdę daje mi mnóstwo energii. Zrzuciłam też dzięki temu kilka zbędnych kilogramów. Wczoraj około dziewiętnastej przebrałam się w strój sportowy i ruszyłam na trening.
To był słoneczny, letni dzień. Postanowiłyśmy więc wraz z kuzynką wybrać się nad jezioro oddalone od naszego miejsca zamieszkania o kilkanaście kilometrów. Tylko ja miałam prawo jazdy, więc zostałam kierowcą. Cudownie bawiłyśmy się nad wodą, poznałyśmy nawet dwóch uroczych chłopaków. Pływanie, grillowanie – to był świetny dzień. Nic nie zapowiadało tragedii…
Niedawno zaczęłam spotykać się z pewnym chłopakiem. Artur jest cudowny, niezwykle czuły i opiekuńczy, a do tego inteligentny. Cudownie czuję się w jego towarzystwie, z każdym dniem coraz bardziej się w nim zakochuję. Jest tylko jeden problem – papierosy.