Mam dwadzieścia sześć lat, podobno jestem niebrzydka, skończyłam studia, jestem singielką. Pozornie niczego mi nie brakuje, mam swoje mieszkanie, dość dobrą pracę, kilka bliskich koleżanek.
Za dwa tygodnie wychodzę za mąż. Jestem naprawdę szczęśliwa, zakochana w moim narzeczonym do szaleństwa, wszystko wspaniale się układa, przygotowania do ślubu idą pełną parą. Tylko jedna rzecz spędza mi sen z powiek – jego wieczór kawalerski, który zbliża się wielkimi krokami.
Spotykam się z Marcelem od paru miesięcy. Owszem, na początku nie była to z mojej strony jakaś wielka miłość, nie ukrywam jednak, że coś mnie do niego ciągnęło. Zachowywaliśmy się jak para, jednak żadnych poważniejszych słów czy deklaracji nie było. W końcu któregoś dnia zebrałam się na odwagę i postanowiłam wyznać mu, co czuję.
Kilka miesięcy temu pojawił się w mojej pracy nowy menedżer do spraw sprzedaży. Już od samego początku zwróciłam na niego uwagę – miły, przystojny, można było z nim o wszystkim porozmawiać. Pewnego dnia plotkowałam z koleżanką w czasie lunchu o tym i owym, pojawił się temat Damiana. –Przecież to gej – powiedziała mi.
Mam 19 lat, zdałam niedawno maturę. Pochodzę z dość specyficznej rodziny – mój ojciec jest alkoholikiem, mama przez cały czas walczy z jego piciem, dlatego na wsparcie i pomoc rodziców raczej liczyć nie mogę. Parę miesięcy temu poznałam chłopaka, zakochałam się z nim niemal od razu, on chyba też. W ten sposób zostaliśmy parą, po jakimś czasie poszliśmy na całość, był moim pierwszym partnerem.
Moje dotychczasowe związki zawsze kończyły się katastrofą, trafiałam na facetów skrajnie nieodpowiedzialnych, bawidamków albo takich, którzy nie stronili od kieliszka. Pewnego dnia umówiłam się z koleżanką na babskie ploty, wypiłyśmy trochę wina (no dobrze, sporo wina) i nagle wpadłyśmy na genialny pomysł – założymy mi konto na jednym z portali randkowych!