Zawsze twierdziłam, że mam totalnego pecha. Nigdy nie mogłam dobiec na metę na miejscu innym niż czwarte, przydarzało mi się całe mnóstwo głupich, idiotycznych wypadków, mimo wielkich starań nie mogłam osiągnąć tego, o czym marzyłam.
Kiedy obserwuję partnerów moich koleżanek czy znajomych, naprawdę im zazdroszczę. Mój facet to kompletny nieudacznik…
Ankę znam od roku, kiedy pojawiła się w naszym dziale, wiedziałam, że to równa babka i na pewno będzie świetną koleżanką z pracy. Nie myliłam się. Zaczęłyśmy razem jadać lunche, rozmawiać w przerwach, spotykać się na kawę czy zakupy po pracy.
Wczoraj zobaczyłam na teście ciążowym dwie kreski. Mój partner wprost skacze do gry z radości, a ja…ja w ogóle nie chcę dziecka.
Piotrek był chłopcem w okularach na gumce. Bawiłam się z nim przez całe dzieciństwo. Nazywał mnie Żabą, co denerwowało mnie niemiłosiernie. Czemu właśnie tak? No cóż, natura obdarowała mnie dużymi oczami, to fakt.
Mam prawie trzydzieści lat, jestem singielką, naprawdę atrakcyjną, całkiem nieźle zarabiam, radzę sobie w życiu. Mam za sobą co prawda kilka romansów, ale jakoś nigdy nie udało mi się trafić na faceta, który zawładnąłby moim sercem na dobre.