Od 3 lat staramy się o dziecko. Póki co nieskutecznie. Próbowaliśmy przeróżnych metod, sposobów, braliśmy pod uwagę każda poradę – i nic.
Dziś piekłam z moją córeczką pierniki. Wyszło nam ich ponad 100 – będzie niezły zapas dla całej rodziny. W pewnym momencie, gdy wyciągałam kolejną porcję z piekarnika, oparzyłam się. I od razu łzy stanęły mi w oczach. Nie, nie z bólu, od wspomnień.
Już po świętach, a ja siedzę i ryczę w poduszkę. Dobrze, że mogłam wziąć urlop w pracy, inaczej byłoby naprawdę kiepsko.
Koleżanki mówią mi, że wpakowałam się w kompletnie chory układ i powinnam czym prędzej go zakończyć i przestać marnować najlepsze lata swojego życia. Chyba coraz bardziej widzę, że mają trochę racji.
Wczoraj obudziłam się w łóżku kompletnie obcego faceta, z okropnym bólem głowy, kacem –gigantem. Kiedy szybko wzięłam taksówkę i wróciłam do domu, podjęłam cholernie ważna życiową decyzję.
Zawsze wydawało mi się, że rodzice traktują mnie gorzej niż młodsza siostrę. To ona zawsze dostawała najlepsze zabawki, była chwalona, całowana, brana na kolana – u mnie tego zabrakło.