Od dwóch miesięcy mieszkam ze swoją dziewczyną i muszę przyznać – łatwo nie jest. Spędzamy ze sobą dużo czasu i niestety muszę znosić te jej humory i fochy. Czasem naprawdę już nie wiem czy w ogóle powinienem się odzywać, bo od razu jest atak. Tak też było i tym razem.
Czytam o tych wszystkich nieszczęśliwych miłościach nastolatek… I śmiać mi się chce. Dziewczyny, czy wy naprawdę nie macie większych problemów? Wzdychacie do kogoś, kto nie wie nawet o waszym istnieniu, a mi się wali małżeństwo i rodzina.
Zakochałam się w mojej przyjaciółce… W sumie to nie od zawsze wiedziałam, że pociągają mnie dziewczyny, wcześniej byłam „normalna” – tak mi się wydawało, choć faktycznie wolałam spędzać czas z NIĄ, niż z jakimiś facetami. Drażnili mnie po prostu.
Odkąd byłem mały przyjaźniłem się z Antkiem – to mój sąsiad więc w pewnym sensie byliśmy na siebie skazani, ale akurat w ogóle mi to nie przeszkadzało, bo Antek to super gość! Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, siedzieliśmy razem w ławce przez całą podstawówkę oraz gimnazjum, dopiero w szkole średniej każdy poszedł w swoje ślady, ale i tak widywaliśmy się codziennie. Do czasu…
Jestem zakochana i to szaleńczo… Mój wybranek jest po prostu ideałem – wysoki, przystojny, ogarnięty i inteligentny oraz zawsze potrafi mnie rozśmieszyć oraz toleruje moje wszelkie humory.
Razem z moją dziewczyną spędziliśmy wspólny wieczór u mnie w domu. Oglądaliśmy film – niezbyt ciekawy więc po chwili oboje zasnęliśmy. Niestety nie było nam zbyt wygodnie, bo nie ukrywam, że moje łóżko jest bardzo wąskie i o komforcie można zapomnieć w przypadku dwóch osób.