Trzy lata temu wyszłam za mąż. To była wielka miłość, piękny ślub, słowem – wszystko jak w bajce. Rodzina męża także wydawała się bardzo w porządku.
Mam wspaniałego faceta, poznałam do niecały rok temu, dba o mnie, świetnie się dogadujemy. On jest po studiach, ma dobrze płatną pracę. Ja moje studia musiałam przerwać ze względu na to, że zwyczajnie brakowało w domu pieniędzy. Musiałam zarabiać pieniądze.
Pochodzę ze średnio zamożnej rodziny, nigdy w naszym domu się nie przelewało – ale też nie brakowało pieniędzy na podstawowe produkty. Tato oprócz pracy na etacie brał jednak dodatkowe zlecenia, mama szyła po nocach, żeby udało nam się jakoś związać koniec z końcem.
Jakiś czas temu poznałam pewnego chłopaka. Musicie wiedzieć, że mam 22 lata, on 24, wiec nie jesteśmy już gimnazjalistami (a to w tej historii jest dość istotne).
Zawsze marzyłam o dużej rodzinie – bo i w takiej sama się wychowałam. Było nas w domu sześcioro i choć nie mieliśmy luksusów, zawsze trzymaliśmy się razem.
Być może powinno mi być wstyd się do tego przyznać, ale…kompletnie nie umiem gotować. Dokładnie wszystkie kobiety w naszej rodzinie to doskonałe kucharki, ja przypalam nawet jajka.