Nie mamy z moim mężem zbyt wielkiego miesięcznego budżetu. Ja zarabiam najniższą krajową, on niewiele więcej, przy trójce dzieci trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby związać koniec z końcem. Co prawda na chleb nam nie brakuje, ale musimy rezygnować z różnego typu zbytków, atrakcji czy przyjemności.
Problem pewnie niektórym z Was wyda się błahy i żałosny, ale… potwornie boję się dentysty. Mam 44 lata, w sumie zraziłam się do niego bardzo już w dzieciństwie, pan, który usuwał mi ząb, był bardzo nieprzyjemny, sprawił mi dużo bólu – aż po wszystkim z płaczem uciekłam z gabinetu.
Wiem, że panuje teraz moda na tak zwane bezstresowe wychowanie i tego typu rzeczy, ale… owszem, mnie zdarza się raz na jakiś czas dać synkowi klapsa, kiedy jest już naprawdę niegrzeczny albo krzyknąć na niego.
Wstyd mi to napisać, ale od prawie dwóch tygodni nieustannie…żrę! Bo jedzeniem czy nawet opychaniem się niestety nazwać tego nie można.
Mam 33 lata, właściwie wszystkie moje koleżanki i kuzynki są już matkami. Ja mam partnera, wiem, że on mógłby już mieć dziecko (kilka razy mówił mi o tym).
Mój synek jest bardzo grzecznymi wesołym chłopcem, niedawno skończył pół roku i ….zaczęły się problemy. Do tej pory zasypiał przy mnie lub przy moim mężu bez problemu. Teraz, gdy tylko on położy się obok niego wieczorem, zaczyna się istna histeria.