Od zawsze mam na brzuchu spory, lekko wystający pieprzyk. Jako nastolatka nawet kiedyś zastanawiałam się nad jego usunięciem, ale lekarz rodziny powiedział mi, że takich rzeczy lepiej nie ruszać, skoro nic się z nimi nie dzieje. Kazał mi go obserwować.
W dzieciństwie miałam z siostrą bardzo dobry kontakt. Potem ona wyszła za mąż, wyprowadziła się z domu rodzinnego, ja póki co mieszkam jeszcze z rodzicami.
Zawsze mieszkałam w bloku, w dużym mieście. Traf chciał, że poznałam chłopaka pochodzącego ze wsi, jego rodzice mają dość duże gospodarstwo. Dość szybko mi się oświadczył i postanowiliśmy zamieszkać razem.
Dwa tygodnie temu mój chłopak poprosił mnie o rękę. Zupełnie się tego nie spodziewałam, choć znamy się już od trzech lat. Wszystko odbyło się podczas wyjazdu w góry, więc było bardzo romantycznie i cudownie.
Jestem w szóstym miesiącu ciąży. Wszystko jest wspaniale, bardzo dobrze się czuję, świetnie znoszę ten stan. Okropnie denerwuje mnie tylko jedna rzecz. Odkąd nasze rodziny (moja i męża) dowiedziały się o tym, traktują mnie….nie wiem, jak to właściwie nazwać, jakbym była upośledzona albo miała pięć lat (a nie dwadzieścia pięć).
Musicie wiedzieć, że nienawidzę papierosów. Mój dziadek przez palenie zmarł w młodym wieku na raka płuc, w moim domu rodzinnym niestety się paliło, a ja jako dziecko po prostu nie cierpiałam tego dymu, wypchanych po brzegi popielniczek i walających się wszędzie zapałek.