Wiem, że to może błahy problem, ale… mój facet kompletnie nie potrafi tańczyć, na parkiecie wygląda jak jakiś trzylatek, a nie dorosły mężczyzna. Ja taniec uwielbiam, znam wiele kroków, gdy tylko ktoś puszcza muzykę, czuję się jak ryba w wodzie.
Zastanawiam się, czy to, co robi mój mąż, jest po prostu dalece posuniętą szczerością czy już zwyczajnym chamstwem i prostactwem. Już wyjaśniam, o co mi chodzi. Nie uważam się za jakąś piękność, ale patrząc obiektywnie naprawdę nie wyglądam najgorzej.
Mój związek trwał prawie 5 lat, skończył się dokładnie wczoraj. Świat mi się zawalił. Dowiedziałam się, że mój facet jeszcze się nie wyszalał (poznaliśmy się, kiedy mieliśmy po 17 lat i rzeczywiście właściwie każdą wolną chwilę spędzaliśmy do tej pory razem, ale jakoś nam to nie przeszkadzało).
Poznałam niedawno pewnego faceta, byliśmy już na czterech randkach ( i to bardzo ciekawych, jedna z nich była na przykład na torze kartingowym, inna na meczu żużla), jak do tej pory wszystko układa się bardzo dobrze. Zaznaczam, że to seksu póki co nie doszło, w tych sprawach nie jestem aż tak szybka, on pewnie chciałby, ale nie nalega.
Mam wrażenie, że mój ojciec zdradza matkę. To znaczy miałam od pewnego czasu pewne przypuszczenia, dziś na chwilę zajrzałam do jego telefonu, znalazłam tam smsy w stylu – bardzo tęsknię za Twoim głosem, nie mogę wyjść dziś niestety. Aż się we mnie zagotowało.
Gdy mój syn poszedł do przedszkola, był bardzo zadowolony. Chętnie wstawał rano, miał tam kolegów i koleżanki. Nigdy nie sprawiał mi żadnych problemów. Od pewnego czasu coraz częściej mówi mi, że chce zostać w domu, boli go brzuszek etc. Pytałam, dlaczego przedszkole już mu się nie podoba, ale nie odpowiadał.