Jakiś czas temu poznałam pewnego chłopaka. Musicie wiedzieć, że mam 22 lata, on 24, wiec nie jesteśmy już gimnazjalistami (a to w tej historii jest dość istotne).
Zawsze marzyłam o dużej rodzinie – bo i w takiej sama się wychowałam. Było nas w domu sześcioro i choć nie mieliśmy luksusów, zawsze trzymaliśmy się razem.
Być może powinno mi być wstyd się do tego przyznać, ale…kompletnie nie umiem gotować. Dokładnie wszystkie kobiety w naszej rodzinie to doskonałe kucharki, ja przypalam nawet jajka.
Jakiś czas temu wybrałam się z grupką znajomych do modnej w naszym mieście restauracji. Pyszne jedzenie, bardzo dobre wino, przyjemny wystrój. Bawiłam się bardzo dobrze – jednak tylko do pewnego momentu…
Widuję się z pewnym facetem od ośmiu miesięcy. Na początku spotykaliśmy się raz w tygodniu, później coraz częściej. Wydaje mi się, że się w nim zakochałam…
Zacznę od tego, że jestem raczej mało towarzyską osobą. Nie lubię imprez, dyskotek, rzadko piję alkohol ( bo najwyżej lampkę lub dwie czerwonego wina, ale to sporadycznie). Nie mam zbyt wielu znajomych, tylko dwie bliskie koleżanki, to mi wystarcza.